Opinie. Mecenas Stefan Hambura: Niemcu, zamiast pouczać, naucz się polskiego!

2014-12-10 3:00

Mecenas Stefan Hambura w rozmowie z Przemysławem Harczukiem o propozycji nowego prawa w Niemczech wobec imigrantów.

"Super Express": - Jak ocenia pan pomysł, by żyjący w Niemczech imigranci nawet w swoich domach musieli mówić po niemiecku?

Stefan Hambura: - To jest propozycja nierealistyczna. Widać już, że pomysłodawca, czyli partia CSU, zaczyna się z niej wycofywać. W dzisiejszej Europie w Unii Europejskiej raczej powinno się uczyć dodatkowych języków, niż prawo do mówienia w nich ograniczać. Niemcy powinni przede wszystkim poprawić znajomość języków obcych u własnych obywateli. Nie jest z tym najlepiej.

- Dziwną propozycję zgłosiła CSU, partia działająca na terenie Bawarii - landu, którego mieszkańcy wcale nie mówią czystym niemieckim.

- Już pojawiły się żarty internautów, jak to po wprowadzeniu nowego prawa Bawarczyk odwiedza cudzoziemca, żeby nauczyć się niemieckiego.

- W projekcie CSU największe kontrowersje wzbudza jednak to, w jaki sposób kontrolowano by, czy obywatele faktycznie mówią w języku niemieckim.

- Propozycja CSU jest totalnie nie z tego świata. Wprowadzenie jej w życie przypominałoby zupełnie inny czas z niemieckiej historii. Czas, o którym Niemcy woleliby zapomnieć.

- Ale obok kontrowersyjnego projektu mieliśmy do czynienia z wymierzonymi w emigrantów demonstracjami. Chodzi wprawdzie głównie o muzułmanów, jednak antyimigracyjne nastroje uderzają też w Polaków, którzy w Niemczech wciąż nie mają statusu mniejszości narodowej.

- Zgadzam się. Po negatywnej decyzji Federalnego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych złożyliśmy pozew do Sądu Administracyjnego w Berlinie. Jednak skuteczność naszych działań w dużej mierze zależy od polskiego rządu, który powinien wykazać się większą aktywnością.

- Wielkim skandalem były przypadki odbierania polskim rodzicom dzieci tylko dlatego, że mówiły po polsku. Może propozycja CSU byłaby jedynie usankcjonowaniem tego, co w Niemczech dzieje się od lat?

- Przypadki odbierania dzieci faktycznie miały miejsce. Jednak w tej sprawie widać wyraźny postęp. Urzędy niemieckie zrozumiały, że nie tędy droga. Regulacje unijne wręcz nawołują do nauki wielu języków. Ich nauka jest wspierana.

- Ale rodzice dzieci wciąż narzekają, a działający już w czasach Hitlera urząd o nazwie Jugendamt, który odbiera dzieci, cieszy się bardzo złą sławą. Na czym więc polega poprawa sytuacji, o której pan wspomniał?

- Sprawa odbierania dzieci odbiła się szerokim echem we wzajemnych stosunkach między Niemcami i Polską. Przy polskim Ministerstwie Sprawiedliwości powstał zespół, który ma się podobnymi przypadkami zajmować. Ale oczywiście nie można spocząć na laurach. Każdy taki przypadek to o jeden za dużo. Należy go nagłaśniać. Duża rola w tym mediów.

Zobacz też: Stefan Hambura: Polska partia w Niemczech może się liczyć już jesienią

ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail