Jan Olszewski

i

Autor: Piotr Bławicki Jan Olszewski (87 l., były premier RP)

Olszewski: Rozumiem opór Polaków ale nie eskalujmy tego

2018-02-01 6:00

Jan Olszewski, były premier, żołnierz Szarych Szeregów, powstaniec warszawski w rozmowie z SE o trwającym z Izraelem sporze o nową ustawę IPN:

"Super Express": - Trwa awantura po nowelizacji ustawy o IPN oraz reakcji części społeczności żydowskiej na penalizację kłamstw o "polskich obozach koncentracyjnych". Ostre słowa ambasador Izraela Anny Azari podczas obchodów 73. rocznicy wyzwolenia Auschwitz, demonstracja narodowców...

Jan Olszewski: - Uważam ten spór za absurdalny. Nigdy nie powinien mieć miejsca. W pewien sposób jest to niestety kontynuacja zasady, którą zastosowała na początku strona izraelska. Odpowiedzialność karna za tzw. kłamstwo oświęcimskie to było staranie Izraela. I w tym momencie Polska próbuje to trochę naśladować. Powiem szczerze, że nie jest to najlepsza metoda prowadzenia dyskusji. Ta do niczego dobrego nie prowadzi.

- Która z metod byłaby odpowiednia do rozstrzygnięcia tej delikatnej kwestii?

- Najlepszym sposobem byłoby utrwalanie faktów. Zjawisko Holokaustu było czymś nieprawdopodobnym. Pochodzę z pokolenia, które było świadkami tych strasznych wydarzeń. To są rzeczy, które trudno pojąć. I zdaję sobie sprawę z tego, że bywają ludzie, którzy tego nie przeżyli i nie mogą w to wszystko uwierzyć. Rozumiem też wyczulenie strony izraelskiej. Tyle że my też mamy prawo do poszanowania prawdy dotyczącej naszej krzywdy. Zbrodnia dokonana na polskich ziemiach dotyczyła również Polaków. Musimy o tym pamiętać.

- Piekło, które Polakom i Żydom zgotowali Niemcy, to fakt. Pojawia się jednak coś takiego jak licytacja na straty...

- Nie można tworzyć sztucznego podziału, według którego ustalimy, że po stronie izraelskiej było więcej strat niż po stronie polskiej. Musimy dbać o zachowanie pełnej prawdy.

- Wróćmy na moment do przepisów, które przyjął polski Sejm. To dobra metoda rozstrzygania sporów historycznych?

- Sam zamysł ograniczenia manipulacji prawdą historyczną jest dobry. Jakieś przepisy, na mocy których będziemy mogli piętnować absurdalne określenie "polskie obozy śmierci". To pozwoli walczyć z fikcją historyczną. Strona izraelska powinna to zrozumieć i wydaje mi się, że rozumie. Problem leży w tym, że ta ustawa stała się w Sejmie pretekstem do załatwiania różnego typu sporów historycznych.

- Jakich?

- Przy okazji tej ustawy wprowadzony został np. wątek banderyzmu. A także pojęcie ochrony narodu polskiego. Tu nie chodzi o ochronę narodu polskiego, ale ochronę działalności państwa polskiego. Obozy, które stworzyli Niemcy na polskich ziemiach, były wytworem okupanta. To, że ci, którzy odpierali ataki Niemców, zostali oskarżeni o współodpowiedzialność w tej zbrodni, jest czymś kuriozalnym. To nie może być przedmiotem sporu. Pamiętajmy jednak, że prawo karne jest delikatnym narzędziem. Polityka historyczna powinna być wdrażana bardzo ostrożnie.

- Podczas Powstania Warszawskiego był pan żołnierzem Szarych Szeregów. Walczyliście często ramię w ramię z Żydami przeciwko Niemcom.

- Mógłbym na ten temat wiele opowiadać! To dla mnie bardzo osobiste przeżycia, do dziś mam je w sercu, często do nich wracam. Polacy i Żydzi byli poddani temu samemu terrorowi, choć w różnych okresach było tego różne nasilenie. W tamtym czasie panowało powszechne przekonanie, że jeśli dojdzie do eksterminacji Żydów, to następni będą Polacy. Następni w kolejce do pobudowanych komór gazowych i krematoriów. Że Niemcy zachęceni "sukcesem" zagłady narodu żydowskiego będą próbowali kontynuować to wobec Polaków. Doszukiwanie się tego, że był wtedy konflikt polsko-żydowski, który ułatwił Niemcom eksterminację, jest absurdem i skandalem. Świadkom tego, co się wtedy działo, takim jak ja, nie mieści się to w głowie.

- Jak to wyglądało na co dzień?

- Zorganizowany opór w getcie niestety nie był możliwy. Nie było porównania z tzw. stroną aryjską. Tam ludzi głodzono na śmierć, to była metoda Niemców od samego początku. Izolowanie, eksploatowanie ludzi najtańszym kosztem. Gestapo właściwie nawet nie musiało wkraczać na teren getta! Znam nawet przypadek chowania się tam przed gestapo przez prawie miesiąc. Było poczucie bezsiły w tej sprawie, a po tamtej stronie bierne przyjmowanie losu. Przełomem była likwidacja getta. I powstanie w getcie, ta próba oporu, zrobiła na nas wielkie wrażenie. Poczucie duchowej solidarności i łączności z walczącymi Żydami było oczywiste.

- Mimo tego od lat, teraz coraz częściej, pojawiają się sugestie ówczesnej wzajemnej niechęci.

- Pojawiają się ze strony ludzi niepamiętających tamtych wydarzeń. Pani ambasador Izraela też nie jest z pokolenia, które przeżyło tamte lata. Patrzy na to z innej perspektywy. I ja mogę zrozumieć, że trudno jej pojąć realia tamtego czasu. Rozumiem też, że Izrael może mieć pretensje do kształtu proponowanych przepisów. One są rzeczywiście skonstruowane fatalnie. Rocznice takie jak uwolnienie więźniów obozu Auschwitz to nie jest jednak miejsce do takich wystąpień. Mamy jednak do czynienia z niewyobrażalną współcześnie zbrodnią, której Polacy byli nie tylko świadkami, ale też ofiarami. Niedobrze się stało, że pojawiły się te niestosowne wypowiedzi. Źle, że to eskaluje, nawet jeżeli opór po stronie polskiej jest zrozumiały.

- Stosunki polsko-żydowskie zdecydowanie się pogorszą?

- Ten spór jest tak absurdalny, niepotrzebny... I może niestety wpłynąć na te stosunki. Dobrze, że są jeszcze świadkowie tamtych wydarzeń. Pamiętajmy, że kiedyś tych, którzy mogą dać świadectwo prawdzie, powiedzieć, jak było, może zabraknąć. Przyznam, że polityczna gra takimi tematami, to że są używane do wzajemnej politycznej połajanki z obu stron, jest mocno przygnębiające. Z obu stron. I chciałbym zaapelować zwłaszcza do młodych ludzi, których reakcje często są szczere, żeby nie dali sobą manipulować. I odradzałbym takie reakcje jak manifestowanie pod ambasadą Izraela w sprawach odbiegających od codziennej walki politycznej.

Zobacz także: Konflikt polsko-izraelski. Co o tym myślą Polacy? Sondaż - wyniki

Nasi Partnerzy polecają