Czas po dniu Wszystkich Świętych powinien być przepełniony zadumą i spokojem. Jednak, nie dla wszystkich jest to oczywiste. Joanna Racewicz opublikowała na Instagramie smutny wpis pełen gorzkich słów. Dziennikarka wybrała się na grób męża wraz z synkiem Igorem. Chłopiec chciał zostać dłużej przy grobie taty, by opowiedzieć mu o swoim meczu. Racewicz zgodziła się, powiedziała do chłopca, że poczeka. Niestety, gdy tak siedziała z synem przy grobie męża za jej plecami odbywał się podły atak. Jak relacjonuje Racewicz, tuż za nią zebrała się grupa gapiów, którzy zaczęli komentować. Jedni pytali, czy jest pewna, że w grobie leży właśnie jej mąż, inni chcieli zrobić jej zdjęcie, kolejni komentowali jak długo jeszcze można żyć katastrofą smoleńską. Dziennikarka tak to opisała: - Tłum. Jak bezmyślna, wezbrana fala. Bez uczuć, emocji i empatii. Staje za plecami, gdy skuleni siedzimy na ławce. „O, to ten od ochrony, mąż tej, no Racewicz dziennikarki. Ty, Wiesiek, patrz, to chyba ona z synem, dawaj aparat”- jakbym była głucha, ślepa, nieistniejąca. „A pani to jest pewna, że on tu jest pochowany?”- pytają „prawdziwi Polacy. „Ileż można jechać na tym Smoleńsku”- utyskują ci „zmęczeni”. Jedni i drudzy jakby z wykastrowaną wyobraźnią - czytamy o przykrej sytuacji.
Joanna Racewicz tak zakończyła swój przejmujący wpis: - Zamienimy się miejscami? Może tez przyjdziemy na groby Państwa Bliskich i tak sobie pokomentujemy, porobiły zdjęcia, poprzepychamy się trochę? Postawcie lustro przed sobą. I spytajcie - jak u Gogola - z czego się śmiejecie...Dodała też oznaczenie: gdzie wy macie serca, już dosyć.
Zobacz: WZRUSZAJĄCE słowa synka Racewicz przed odsłonięciem popiersia taty: Dam radę, Mamiś ZDJĘCIA
Sprawdź: Odsłonięto popiersie męża Joanny Racewicz - Pawła Janeczka. WZRUSZAJĄCE słowa
Czytaj: Wdowa po oficerze BOR o żałobie smoleńskiej: Mnie robiono zdjęcia, łapano za rękę, płakałam