Poseł Platformy Obywatelskiej zmierzył się także z pytaniami o fatalne sondaże swojej partii i krytykowane przywództwo Borysa Budki. - Namawiam go do głębokich zmian i otwarcia się na ludzi. Jest w trakcie swojej kadencji i trzeba dać mu szansę - mówi Nitras.
Kamila Biedrzycka: Rafał Trzaskowski przekonuje, że jego ostatnie działania mają na celu zdobycie młodych wyborów, ale niektórzy sugerują, że tworzycie nową inicjatywę już poza strukturami PO...
Sławomir Nitras: ...czas wyjść z tej bańki. Ja już naprawdę nie mogę słuchać tych wszystkich dyskusji kto z kim, co powiedział, czy wewnątrz, czy na zewnątrz… Ja mam dwie młode córki, jedną po maturze, druga kończy pierwszą klasę liceum. Kto z takimi dzieciakami rozmawiał? Kto o nich myślał? Były zamknięte w pomieszczeniu przez ponad rok i wpatrzone w monitor komputera. Oni mają poczucie, że ucieka im dzieciństwo, młodość. My chcemy z nimi rozmawiać, zapytać o zdanie i wspólnie stworzyć receptę jak ma wyglądać Polska po COVID. Co zrobić żeby młodzi mogli się rozwijać i czerpać z życia pełnymi garściami. Chcemy stworzyć płaszczyznę, na której będą mogli to wszystko wykrzyczeć.
- To jest inicjatywa w ramach PO czy poza nią?
- Jeśli już mówimy o partiach politycznych, to powinna to być lekcja wielkiej pokory, bo widać, że polski rząd w epidemii po prostu sobie nie poradził. To, co proponują dziś inni jest także niewystarczające. Trzeba wyjść na zewnątrz. Campus, Wspólną Polskę tworzą członkowie PO, ale nie tylko. Staramy się tworzyć nowe formuły, nikogo nie wykluczając, ale z pełną świadomością, że partie są dziś niewystarczające.
- Planujecie inicjatywę polityczną poza Platformą Obywatelską w perspektywie kolejnych wyborów parlamentarnych?
- Nie. Nie planujemy żadnej inicjatywy wbrew, w poprzek, czy bez udziału PO. Choć mamy teraz wobec niej bardzo wyraźne oczekiwania. Chcemy żeby się zmieniła, odpowiadała na wyzwania.
- Dlaczego więc nie podpisaliście listu otwartego?
- (…) największy zarzut do autorów tego listu jest taki, że ci ludzie zajmują się sami sobą.
- Schetyna, Neumann, Sikorski, Arłukowicz to są ludzie, którzy się zajmują sami sobą?
- Jeśli Bartosz Arłukowicz jest wiceszefem PO i pisze list do jej władz, to do kogo ten list napisał? Do wyborców?
- Może martwi ich to, że pod przywództwem Borysa Budki partia straciła 50 proc. poparcia?
- Pamiętam jak za poprzedniego kierownictwa partia miała sondaże na poziomie 9 proc. Jeśli wiceprzewodniczący Arłukowicz pisze do przewodniczącego Budki, to to nie rozwiązuje żadnych problemów, tylko je tworzy. To nie jest metoda. Ja w ogóle nie chcę o tym rozmawiać.
- Może potrzeba wam autorefleksji? Dlaczego PO złapała tak poważną zadyszkę?
- Dlatego, że zajmuje się sobą, a nie zajmuje się Polską. Tworzy receptę dla Platformy, a nie dla Polski. Partie nie są po to żeby zajmować się sobą. Jedynym rozwiązaniem jest uczciwa praca z ludźmi. My staramy się to robić i namawiam wszystkich polityków PO, żeby poświęcili się temu samemu.
- Jak pan ocenia przywództwo Borysa Budki?
- Bilans jest na plus (…) namawiam go do głębokich zmian i otwarcia się na ludzi. Jest w trakcie swojej kadencji i trzeba dać mu szansę. Spór w PO ma trochę pokoleniowy charakter. Starsi politycy, którzy mieli już swoje szanse w życiu, powinni dać szansę jemu, a nie sypać piasek w tryby. Problemem jest to, że część Platformy chyba za bardzo żyje przeszłością nie chcąc się zwrócić w kierunku przyszłości.
- A propos przeszłości – znów głośno o tęsknotach za Donaldem Tuskiem.
- To bardzo ważny polityk – nie chcę rozstrzygać czy historycznie, czy ma jeszcze do odegrania jakąś rolę. Odcisnął na polskiej polityce takie piętno, że plotek na jego temat słyszymy naprawdę dużo. Dzisiaj to już jest polityk nie najmłodszy, ale słuchając go mam wrażenie, że jest bardziej zwrócony w kierunku przyszłości, niż wielu młodszych od niego ludzi.
- Czyli przydałby się Platformie?
- Wszystkie ręce na pokład.
- Ma pan żal do Bronisława Komorowskiego?
- Nie. Mam dla niego ogromny szacunek, zasłużył się Polsce w realny sposób i każdej jego wypowiedzi należy uważnie słuchać. Co nie znaczy, że dobrze odczytuje sygnały, które dają nam wyborcy. Każdy, szczególnie polityk, ma tendencję do gloryfikowania swoich czasów. A my dziś już jesteśmy w innych czasach. Świat się zmienia.
- Tymczasem są badania, które pokazują, że na opozycji największą siłę miałoby ugrupowanie stworzone wspólnie przez Rafała Trzaskowskiego i Szymona Hołownię.
- Trochę się z tego podśmiewaliśmy, bo wychodzi na to, że to sondaż z inicjatywy Hołowni. Chyba ma poczucie, że czegoś mu brakuje i wiem co to jest. To jest nasze zaplecze i nasz program.
- Jak w tej chwili wyglądają wasze relacje z Lewicą?
- To trudne pytanie i nie jestem gotowy żeby na nie odpowiedzieć.
- A jak pan ocenia to, co się wydarzyło między Włodzimierzem Czarzastym a Gabrielą Morawską-Stanecką? Pani wicemarszałek mówi, że groził jej, że ją „odstrzeli”.
- Tam było jeszcze kilka gorszych wypowiedzi. Poza tym, że to jest język niegrzeczny, to – jak na lidera polskiej lewicy – jest także seksistowski, wykluczający, momentami rasistowski. Myślę, że marszałkowi Czarzastemu potrzebne jest jakieś zatrzymanie i restart. Taką postawą na pewno nie da się reprezentować liberalnej lewicy. Moja sympatia i wsparcie są po stronie tych, którzy z przemocowym językiem pana Czarzastego się spotkali.