Biuro Ochrony Rządu

i

Autor: BOR

Funkcjonariusze byłego BOR gnali jak opętani?! Szokujące kulisy wypadku

2018-04-18 11:44

Jak już informowaliśmy, w niedzielny wieczór w powiecie tucholskim (Kujawsko-Pomorskie) doszło do wypadku drogowego z udziałem funkcjonariuszy Służby Ochrony Państwa. Czterech przedstawicieli tej formacji trafiło do szpitala po tym, jak ich auto dachowało. W całym zdarzeniu zastanawiający był fakt, że nie brał w nim udziału inny pojazd. Środowa "Rzeczpospolita" dotarła do nieoficjalnych, wstrząsających ustaleń wypadku. Dziennik wskazuje, że przyczyną dachowania była nadmierna prędkość oraz zignorowanie znaku "stop" przed przejazdem kolejowym!

Rzecznik prasowa SOP mł. chor. Anna Gdula-Bomba w opublikowanym w Internecie komunikacie dotyczącym tego wypadku poinformowała, że wszyscy funkcjonariusze, którzy trafili do szpitali, wykonują na co dzień zadania analityczne. W momencie wypadku byli oni w drodze na szkolenie. Dodała przy tym: - Nie zajmują się ochroną osób. Rutynowo w takich przypadkach pojazdem kieruje jeden z uczestników podróży, a nie specjalnie delegowany kierowca.

Badaniem przyczyn wypadku zajęła się policja. Jak jednak zdradził informator gazety prawdopodobną przyczyną wypadku samochodu SOP było zlekceważenie znaku stop przed przejazdem kolejowym i zbyt duża prędkość. Według nieoficjalnych ustaleń do wypadku doszło, gdy pojazd z funkcjonariuszami dojeżdżał do niestrzeżonego przejazdu kolejowego,a kierowca zamiast się zatrzymać i ruszyć z jedynki, miał wcisnąć gaz, jakby chciał szybko przejechać przez przejazd. Wtedy auto, które wybiło na torach, wypadło z drogi i dachowało (co potwierdzać ma zbyt dużą prędkość), by ostatecznie wylądować w rowie.

Co więcej, choć początkowo twierdzono, że żaden z pasażerów nie odniósł większych obrażeń, to według ustaleń "Rzeczpospolitej", jeden z nich doznał poważnego uszkodzenia kręgu.

Zobacz także: Nowa służba Błaszczaka się WALI? Kierowcy masowo chcą odchodzić z SOP