Tuż po zamachach w Paryżu nowy wiceminister MSW Konrad Szymański, który ma zajmować się sprawami europejskimi, stwierdził, że Polska nie wykona umowy, które zostały na nią nałożone przez Unię Europejską w czasie rządów Ewy Kopacz. - Krytykowane przez nas decyzje Rady UE o relokacji uchodźców i imigrantów do wszystkich krajów UE mają wciąż status obowiązującego prawa UE. Wobec tragicznych wydarzeń w Paryżu nie widzimy jednak politycznych możliwości ich wykonania - napisał Szymański , czytamy wpolityce.pl. Słowa te natychmiast zostały skomentowane przez zagraniczne media, a w miniony poniedziałek przez szefa Parlamentu Europejskiego, Martina Schulza. Przewodniczący PE w bezczelny sposób skrytykował Polskę i wyrzucił nam, że jesteśmy roszczeniowi, a od Unii Europejskiej chcemy tylko brać, nie dając nic w zamian. - Kiedy Polska czuje się zagrożona przez Rosję i domaga się więcej broni, żołnierzy i funduszy, Europa jest solidarna. Gdy Polska mówi, że jej gospodarka potrzebuje funduszy, to te fundusze dalej do Polski płyną. Ale w takiej sytuacji nie można nagle przyjść i powiedzieć, że uchodźcy to tylko problem Niemców i nie ma się z tym nic wspólnego - mówił Schulz w telewizyjnym wywiadzie udzielonym jednej z niemieckich telewizji.
Słowa szefa PE bardzo nie spodobały się nowemu ministrowi spraw wewnętrznych, Mariuszowi Błaszczakowi. Goszczący w TVN24 Błaszczak ostro skomentował wypowiedź Niemca. Wypomniał, że w czasie II wojny światowej dokonano rzezi na warszawskiej Woli: - Kolejny przykład niemieckiej buty. Tak to trzeba nazwać. Rozmawiamy w Warszawie. Warszawa została zniszczona przez Niemców. Na Woli 50 tys. ludzi, kobiet, dzieci wymordowali funkcjonariusze państwa niemieckiego. I co?- mówił. Dodał też, że Martin Schulz z pewnością nie powiedziałby takich słów pod adresem Izraela: - Myślę, że takiej wypowiedzi w stosunku do Izraela pan Martin Schulz by nie sformułował.
Zobacz: Ostra KŁÓTNIA w nowym rządzie. Poszło o służby specjalne