"Super Express": - Głosowanie nad Tuskiem, Polska jest izolowana, nasza dyplomacja upada. Przylot Trumpa, Polska jest doceniana, powstaje z kolan. Macron nie chce nas odwiedzić - Polska izolowana i upada. Przylot sekretarza generalnego NATO - Polska znów wstaje z kolan. Nie męczy pana ta sytuacja padnij-powstań?
Konrad Szymański: - Męczyłoby mnie to, gdybym przejmował się niestabilnymi emocjonalnie komentarzami niektórych polityków opozycji. Wolę się przejmować realną polityką zagraniczną. Polska prowadzi ambitną i twórczą politykę w Europie i na świecie, ale to rozchwianie ocen, o które pan pytał, nie jest w stanie tego wyłapać.
- Pytanie, czy Polska ma z kim tę twórczą i ambitną politykę prowadzić. Nie chcę wskazywać palcem, ale wielu polityków w UE niespecjalnie różni się od Macrona. I nie wydaje mi się, by chcieli z Polską tę politykę prowadzić.
- Europa jako taka na pewno nie jest dziś w najlepszej formie, przechodzi bardzo trudny czas. Trzeba ostrożnie podchodzić do wielu politycznych nerwic, politykom zdarzają się trudniejsze momenty. W tych trudnych warunkach trzeba znaleźć właściwe miejsce i sposób realizacji swoich celów. Rozumiemy francuskie emocje, ale mamy też swoje oczekiwania wobec Europy. Jedyne, co można zaproponować, to wzajemne zrozumienie. Na szczęście w Unii jest więcej niż jedno czy dwa państwa, z którymi można rozmawiać. Nie ma sensu nadużywać języka i eskalować emocji, warto przyjąć chłodne podejście...
- A propos języka i relacji z Francją...
- W momentach krytycznych, takich jak ten z Francją, potrzebna bywa symetryczna odpowiedź. Polska przyjmuje jednak zrównoważone, opanowane stanowisko i do tego namawiamy także innych. Choć duże kraje mają zwyczaj przyjmowania pozycji mentora i pouczania innych. Tyle że Unia na tym nie polega, polega na równości.
- Realnie polega na tym, że większe kraje przepychają rzeczy dla nich ważne, i te mniejsze szukają ich jako sojuszników.
- Tak, ale jeżeli ktoś próbuje sugerować, że Unia jako organizacja ma służyć bardziej jednemu państwu niż innym, to osłabia UE, tworzy problem dla przyszłości Europy. Od większych krajów oczekuje się też większej odpowiedzialności.
- Wspomniał pan o zrównoważonym i opanowanym stanowisku. Porażka w głosowaniu w sprawie Tuska wyglądała na brak opanowania.
- Myślę, że pani premier Szydło dobrze opisała to, podkreślając, że tu chodziło o zasady. Kwestię zasad trudno sprowadzić do łatwych gier politycznych. Ta sprawa jest jednak za nami. Mamy inne wyzwania.
- Przed nami jest kwestia odszkodowań od Niemiec za II wojnę światową. MSZ tworzy jakąś koalicję państw, która by o to wystąpiła? Mamy szansę coś wygrać czy zantagonizujemy Niemcy?
- W tej konkretnej kwestii będzie można się wypowiadać, kiedy rząd konkretnie w tej sprawie się wypowie. Kwestia reparacji jest obecna w polskiej polityce od co najmniej 10 lat. Nigdy nie została zamknięta. Żyje też w dyskusji wielu innych krajów.
- W MSZ dyskusja nad tym trwa czy trwa tylko na scenie politycznej?
- MSZ przygląda się różnym aspektom tej sprawy, bo ściśle wiąże się ona z polityką zagraniczną.
- Za czasów Platformy, niezależnie jak oceniać politykę zagraniczną PO, głównym partnerem politycznym Polski były Niemcy. Kto jest nim dziś? PiS stawiał w europarlamencie na Wielką Brytanię, ale ta za moment z UE wychodzi.
- W UE jest dziś 28 państw. Polska jest gotowa do współpracy z każdym, kto ma z nami zbieżne interesy w danej sprawie. Czasem są to Niemcy, czasem kraje regionu, czasem ktoś inny. W UE dzieją się tak różne procesy, że partnerów należy dobierać zależnie od sytuacji. Nie ma takiego państwa, które miałoby z Polską same zbieżne interesy, trzeba budować koalicje w zależności od materii sporu.
- To, że mamy rozbieżne interesy w sprawie przyjmowania kwot uchodźców właściwie ze wszystkimi krajami UE oprócz Węgier, to duży problem?
- Nie wydaje mi się, żeby tylko dwa kraje miały problem z obowiązkowymi kwotami uchodźców.
- Na razie tylko dwa miały odwagę powiedzieć to otwarcie.
- Można to różnie mierzyć, ale gdyby tylko dwa kraje miały problem z tym przymusem, to decyzja byłaby wykonana przez państwa UE w prawie 100 procentach. Skoro jest wykonana w niewielkim stopniu, to widać, że problem jest znacznie większy. Niemal wszystkie państwa członkowskie są sceptyczne wobec różnych aspektów tej polityki.
Zobacz: Andrzej Duda krytykuje konstytucję
Przeczytaj też: Maria Kiszczak wyznaje: Gdyby mój mąż żył, broniłby Wałęsy TYLKO U NAS