Marek Borowski: Nie gloryfikujmy, ale też nie potępiajmy Jaruzelskiego

2010-12-13 14:47

Oceniając osobę generała Jaruzelskiego, nie mogę uniknąć porównania go do bohaterów tragedii antycznych. Podobnie jak oni, uwikłany był w wydarzenia, z których nie zdołał się wyzwolić.

Los pchał go w określonym kierunku. Podejmował decyzje, które mało komu mogły się podobać i chociaż były one trudne i złe, potrafił przyznać się do wielu z nich i przyjąć za nie całkowitą odpowiedzialność.

Przeczytaj koniecznie: Krzysztof Wyszkowski: Jaruzelski - nieustannie wybielany najgorszy rodzaj zdrajcy

Pod koniec lat 80. miał okazję, żeby zmienić bieg historii Polski. I wykorzystał ją. Można powiedzieć, że był współarchitektem okrągłego stołu i w konsekwencji zmiany ustroju. Swoją rolę w wolnej Polsce odegrał zaś w sposób niezwykle godny i honorowy.

Moim zdaniem, nie wypada go gloryfikować, gdyż wielu działań, które podjął w swoim życiu, nie można ocenić pozytywnie. Nie zgadzam się jednak również na jednoznaczne potępienie i odmawianie Jaruzelskiemu prawa do uczestniczenia w życiu publicznym. Nie jest bowiem postacią czarno-białą i należy dostrzegać w jego biografii wszystkie subtelności.

Patrz też: Przemysław Gintrowski: Jaruzelski był zwykłym oportunistą

Marek Borowski

polityk lewicy, były marszałek Sejmu, wyrzucony z PZPR w 1968, wrócił do partii w latach 1975-1989.