W 2007 roku Sadlik, tłumacz języka hiszpańskiego, wziął kredyt mieszkaniowy we frankach w wysokości 600 tys zł. Miał go spłacać do 2037 roku. - Kurs franka poszybował w górę i przez to byłem winny 950 tysięcy, czyli o połowę więcej niż kwota kredytu. Ponadto nie zostałem poinformowany o ogromnym ryzyku związanym z taką umową - mówi nam Sadlik. Żądał unieważnienia umowy. Ale w marcu 2015 roku przegrał w sądzie sprawę z bankiem. - Musiałem przymusowo wyjechać do Hiszpanii, bo komornik chce zabrać mi mieszkanie. Mam zajęte konta. Pracuję dorywczo. Sąd Najwyższy już od kilku miesięcy waha się, czy przyjąć moją kasację - dodaje rozgoryczony Sadlik.
Na nowej ustawie frankowej prezydenta Andrzeja Dudy (44 l.) Sadlik nie pozostawia suchej nitki. - Ta ustawa jest bardzo słaba, niezgodna z zasadą równości wobec prawa. Nie rozwiązuje naszych żadnych problemów... - przyznaje nam Tomasz Sadlik, który zachęca do uczestnictwa w wielkiej manifestacji w obronie frankowiczów 10 września pod Belwederem w Warszawie. - Odbędzie się ona pod hasłem "Zero haraczu". Będą też na niej przedstawiciele podobnego stowarzyszenia z Włoch. Trzeba skończyć z tym bezprawiem! - grzmi Sadlik.