mirosław skowron

i

Autor: "Super Express"

Mirosław Skowron: Szczery demokrata na czele rządu?

2017-10-27 4:00

Cała polityczna Polska rozdyskutowała się o zastąpieniu Beaty Szydło przez Jarosława Kaczyńskiego w roli premiera rządu.

Przyznam, że kompletnie w to nie wierzę. Z punktu widzenia interesów prawicy nie ma najmniejszego powodu do takiej zmiany. Jarosław Kaczyński ma dziś niespotykanie wygodną pozycję polityczną. Wszyscy i tak wiedzą, że to on rządzi, ale mając swojego premiera, nie musi zajmować się administracyjnymi pierdołami. Niezależnie od potencjału i talentu obu polityków, to Kaczyński ma olbrzymi elektorat negatywny, a Szydło jest raczej lubiana. Schowanie się lidera za plecy młodszych, bardziej popularnych polityków sprawdziło się w jednych wyborach. I nie ma powodu, dla którego miałoby się nie sprawdzić w kolejnych. Sondaże rosną, opozycja sama się ośmiesza, można dojechać do kolejnej wygranej. Odpalając po drodze jakiś fajerwerk, w stylu pierwszych mieszkań z programu Mieszkanie plus.

Jakąś zamianę rozumiałbym jeszcze, gdyby premier Szydło zaczęła zachowywać się jak Kazio Marcinkiewicz. Tamtemu funkcja ewidentnie uderzyła do głowy. Późniejsze rozsyłanie zdjęć po mediach, obnoszenie się z "nową miłością" i bzdury w wywiadach świadczyły, że mówiąc kolokwialnie, Kaziowi odbiła palma. W PiS, mając go na co dzień, dostrzegli to po prostu wcześniej. U Szydło nie widzę śladu podobnych zachowań.

Nie przekonuje mnie też wygłaszany przez posłów w kuluarach argument, że premier Szydło jest "niedecyzyjna". Panowie z PiS, z całym szacunkiem dla was, ale wszyscy jesteście niedecyzyjni. Decyzyjny jest u was tak naprawdę jeden człowiek i co ma do tego jakakolwiek zmiana w rządzie?

Jest tylko jeden, w miarę logiczny powód, dla którego Kaczyński miałby teraz zostać premierem. Taki, że Jarosław Kaczyński jest po prostu szczerym demokratą. Tak szczerym, że uznał, że trzeba wyciągnąć rękę do opozycji i jakoś jej pomóc. Zwiększyć jej szansę pokonania PiS, usuwając lubianych polityków w cień.

To ludzki odruch. Ten Schetyna przecież tak się męczy, wszyscy to widzą. Ten Petru chyba jeszcze bardziej. Dla kogoś, kto męczy się aż tak, można zrobić tylko dwie rzeczy: albo go dobić, albo mu pomóc. Jeżeli Kaczyński premierem zostanie, to wyjdzie na to, że wybrał drugą z tych opcji.

Zobacz: Michał Kamiński: Kaczyński nie jest łasy na stanowiska, ale chce realizować niedobry program

Przeczytaj też: Mirosław Skowron komentuje: Kaszub z pałką w głowie

Polecamy: Prof. Antoni Dudek: Niepewna przyszłość Macierewicza

Nasi Partnerzy polecają