Mirosław Skowron o skręcie PiS w stronę centrum: Przed rozlaniem ciepłej wody

2018-12-03 9:45

Premier Mateusz Morawiecki wymyślił właśnie PiS-owską wersję „ciepłej wody w kranie” zapowiadając „koniec remontu” i stabilizację. Nie wiemy jeszcze, którzy członkowie ekipy remontowej wylecą z rządu za to, co zmalowali. Pewne jest, że jest na stanowiskach wciąż kilku fachowców, których premier wolałby już z pędzlami w rękach nie oglądać…Wystąpienie premiera odczytano jako zapowiedź kolejnego zwrotu PiS w kierunku elektoratu umiarkowanego.

Mirosław Skowron

i

Autor: Archiwum serwisu Mirosław Skowron Redaktor działu Opinie Super Exrpessu

Nie jestem pewien, czy to zadziała, bo do tej pory nie działało prawie nigdy. Nie wiem kto, nie wyłączając Grzegorza Schetyny uwierzył w jego słowa o powrocie PO do konserwatywnych korzeni. Nie wiem też ile osób naprawdę wierzy w kolejny zwrot Platformy, tym razem socjalny. Czy politycy i zwolennicy PO, którzy wieszczyli gospodarczy armagedon w związku z 500 plus, naprawdę przestali myśleć o 500 plus jako „szkodliwym rozdawnictwie” wspierającym „patologię i nierobów”? Czy wystarczająco duże grono wyborców uwierzy politykom, którzy do niedawna z zapałem przekonywali o załamaniu się budżetu, że teraz to chcą rozdać jeszcze więcej niż PiS, a to co opowiadali o budżecie to było takie tam sobie gaworzenie? Kiedy Bronisław Komorowski po pięciu latach spędzonych w gawrze przetarł ślepia i ogłosił, że teraz zacznie słuchać ludzi i organizować referenda, nie uwierzył mu chyba nikt.

Teraz PiS chce wykrzesać wiarę w to, że stanie się krainą łagodności. Nie zaprzeczam, że PiS tego potrzebuje. Do zwycięstwa w kolejnych wyborach przestała już chyba wystarczyć, jak to ujęła Agnieszka Holland „słabość intelektualna Platformy”. Tylko jak po kilku latach permanentnej rewolucji powiedzieć swoim wyborcom: zrobione, skoro widzą, że zrobione nie jest?
Po tym, kiedy zobaczyłem Romana Giertycha deklarującego, że za antysemityzm nie przyjąłby do swojej partii Romana Dmowskiego i potępił „oddanie święta 11 listopada narodowcom”, jestem w stanie uwierzyć, że każda zmiana może się udać.
Nie zdziwię się, jeżeli za rok zobaczę Roberta Biedronia, w koszulce z „zakazem pedałowania”, deklarującego oburzenie tolerowaniem „tęczowych marszy dewiantów”. Nie zaskoczy mnie odezwa ojca Rydzyka potępiającego mieszanie się księży do polityki i „chciwość kleru”.
Nie uwierzę tylko w jedno. W to, że we Francji, przy świętowaniu sylwestrowej nocy, spłonie mniej, niż tysiąc samochodów, a zabawy obędą się bez bez noworocznego skopania policjantki przez niesiony słusznym gniewem tłum.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki