Czego szukano w urzędzie? Celem akcji ma być pozyskanie materiału porównawczego. Wiemy, że Szymon Hołownia mieszka w gminie Otwock i tam składał podpisy na różnych dokumentach. Prokuratorzy chcą sprawdzić, czy podpisy Szymona Hołowni z dokumentów urzędowych są tożsame z podpisami, które — według źródeł znających śledztwo — znajdują się w aktach sprawy Collegium Humanum. Czy to możliwe, że dokumenty z podpisem marszałka Sejmu znalazły się w teczkach fikcyjnych studentów uczelni? A może ktoś podszył się pod Hołownię? Pytań jest więcej niż odpowiedzi.
Przypomnijmy, że Hołownia twierdził, iż w Collegium Humanum nie spędził ani minuty, a jego nazwisko mogło być wykorzystane bez jego wiedzy. Ale jeśli prokuratura szuka jego oryginalnych podpisów, to sprawa jest znacznie poważniejsza, niż dotąd myślano.
Akcja w Otwocku. „Weszli, poprosili, zabrali. Szybko i bez emocji”
Według naszych ustaleń funkcjonariusze pojawili się w urzędzie przed południem. Weszli do kilku wydziałów i zabezpieczyli kilka teczek z dokumentami z podpisem Hołowni. Pracownik urzędu w Otwocku powiedział "Super Expressowi" i Radiu Eska nieoficjalnie: - Wyglądali, jakby dokładnie wiedzieli, czego szukają. Zabrali kilka dokumentów i wyszli.
Urząd miasta Otwocka komentuje
- Wczoraj zostały przeprowadzone czynności w urzędzie miasta Otwocka. Te czynności były prowadzone pod nadzorem prokuratury w sprawie, która nie dotyczy prezydenta miasta, nie dotyczy urzędu miasta Otwocka, ani jednostek podległych. Wszelkie pytania w tej kwestii proszę kierować do Prokuratury Krajowe - powiedział nam prezydent Otwocka, Jarosław Margielski.
O co chodzi w sprawie podpisów?
Jak ustaliliśmy, według naszych rozmówców, chodziło o podpisy Hołowni na wnioskach, pełnomocnictwach lub innych dokumentach składanych jako obywatel i mieszkaniec Otwocka. To one mają być „wzorcami” do analizy grafologicznej. To wszystko wydarzyło się w dniu, w którym Szymon Hołownia ogłosił swoją definitywną dymisję z funkcji marszałka Sejmu. Formalnie żegna się z fotelem 18 listopada o 8:00.