- To już?
- Nie wiem, czy PiS to wyjdzie i czy wyjdzie im na zdrowie… I może Morawieckiemu by to akurat wychodziło, choć jeszcze dwa miesiące temu w kampanii sugerował, że ta rewolucja w samorządach by się przydała. Okazało się jednak, że wyborcy wcale tej rewolucji już nie chcą. PiS dostosowuje się zatem do rzeczywistości widząc, że rewolucyjny zapał zaczął bardziej zrażać, niż przekonywać do tej partii.
- Czyli robią to dobrze?
- Tego jeszcze nie wiemy. Ciężko wyobrazić sobie sytuację, w której Jarosław Kaczyński staje się nagle rzecznikiem zadowolonych… Znacząca część elektoratu, która liczyła na wyrzucenie na śmietnik III RP chyba jeszcze taka zadowolona nie jest. To, co ich cieszy to wściekłość przeciwników, ale to może być za mało. Pytanie, czy to można aż tak wyciszyć, poukrywać prof. Pawłowicz, posła Tarczyńskiego, tygodnik „Sieci”. Ta „ciepła woda” musi być też naprawdę ciepła, a nie tylko letnia. Po latach budowania partii, której wyróżnikiem nie jest zadowolenie ze status quo to może być nie do przeskoczenia.
- Może wystarczy to, że Platformie jeszcze gorzej wychodzi przekonywanie, że pokochała 500 plus i przebije programy socjalne PiS?
- Może wystarczyć, bo każda strona ma swoje problemy. I w licytacji na głupotę zawsze można przebić przeciwnika. Mamy tu jednak wyrównany pojedynek. Kilka lat temu mówiłem, że następne wybory wygra ta partia, która wykaże się największym zrozumieniem dla wyborców przeciwnika. I widzę, że do obu stron już to dotarło. Nawet, jeżeli robią to wciąż bez wdzięku i przekonania.