W Polsce przez lata ucierano przekonanie o wysokich standardach brytyjskich mediów. Mieszkając na Wyspach, bardzo szybko przekonałem się, że wiele naszych "autorytetów" ględzących o "standardach BBC" albo nie oglądało BBC od 20-30 lat, albo nie oglądało BBC nigdy w życiu, albo w ogóle ma kłopoty z językiem angielskim. Zatem ich opinie na temat tamtejszych standardów można, powiedzmy, spuścić do zlewu.
O tym, jak tamtejsze media potrafią manipulować i kłamać, Polacy mogli się przekonać choćby przy okazji Euro 2012. W sztandarowym programie BBC "Panorama" sugerowano Brytyjczykom, by zrezygnowali z przyjazdu na mistrzostwa Europy do Polski, bo rasizm i nacjonalizm jest tu taki, że na pewno ich zamordują. Jak pamiętamy, trup słał się rzeczywiście gęsto.
Byłem też świadkiem, co wyrabiały brytyjskie media w kampanii referendalnej w Szkocji. Moje przekonanie może być nieważne (nic mnie nie kosztuje). Znamienny był jednak głos oburzenia medialnymi manipulacjami ze strony Andy'ego Murraya. Dopiero co został pierwszym od 1938 r. brytyjskim tenisistą, który wygrał Wimbledon. Kraj oszalał na jego punkcie. Choć jest Szkotem, przez cały czas powstrzymywał się od zajmowania stanowiska na temat niepodległości Szkocji. Wiadomo było, że deklarując się po jednej ze stron, straciłby miliony funtów.
Kilka godzin przed otwarciem lokali wyborczych Murray złamał się i ogłosił, że to, co wyrabiano w kampanii: "kompletnie zmieniło jego punkt widzenia". I wezwał do głosowania za niepodległością Szkocji.
"Guardian" to zawsze było lewicowe, ale dobrze robione pismo. Choć w przypadku kolejnych rewolucji na Ukrainie dawało łamy rozmaitym wariatom prezentującym kremlowską propagandę, to dawało łamy wszystkim. Niestety, od dłuższego czasu większość brytyjskich mediów dostała takiego samego pier. na punkcie zmiany władzy w Polsce, jak wiele mediów na Zachodzie.
Można nie lubić Rafała Ziemkiewicza i jego publicystyki. Nazywanie go "neonazistą" lub "negacjonistą Holokaustu", jak czyni to w tekście "Guardiana" posłanka Rupa Huq, ociera się jednak o niedowład umysłowy. Odmówienie przez "Guardiana" odpowiedzi Ziemkiewicza na te oskarżenia stanowi zaś pogwałcenie wszelkich standardów dziennikarskich.
W którymś momencie dziejów stało się w wielu krajach Europy coś złego. Ludzie mający władzę mogą ograniczyć czyjąś wolność i swobodę wyrażania opinii tylko dlatego, że nazwą go "nazistą" lub "rasistą". Na jakiej podstawie? Nieważne. Ci, którzy Ziemkiewicza nie lubią i z tego się cieszą, mogą doczekać czasów, kiedy to im inna władza przyklei swoje metki i też na tej podstawie coś ograniczy.
I dzieje się to w krajach, które twierdzą, że podobno to Polska ma problemy z wolnością mediów i demokracją...