Wniosek o odwołanie po aferze "Willa plus"
Posłowie późnym wieczorem rozpatrywali wniosek opozycji (Koalicji Obywatelskiej, Lewicy, Koalicji Polskiej i Polski 2050) o wotum nieufności wobec ministra edukacji i nauki Przemysława Czarnka. Wniosek był pokłosiem publikacji TVN24.pl, według której miliony z konkursu MEiN miały trafiać do organizacji zbliżonych do PiS.
Przed głosowaniem nad odwołaniem Czarnka odbyła się dyskusja. Agnieszka Dziemianowicz-Bąk (Lewica) w imieniu wnioskodawców powiedziała, że 70 proc. Polek i Polaków chce tego, by szef MEiN odszedł ze stanowiska.
Dziamianowicz-Bąk: Czarnek nie ma zielonego pojęcia o edukacji
– Czarnek musi odejść za krzywdy wyrządzane uczniom, nauczycielom i rodzicom. I obiecuję, że odejdzie, nawet jeśli nie stanie się to dziś, to już za kilka miesięcy, po wyborach, polska edukacja odzyska wolność, oddech i otwartość. Zbudujemy szkołę godnie opłacanych nauczycieli i bezpiecznych uczniów, szkołę bez indoktrynacji, bez religii i księdza, ale z dostępnym psychologiem i stomatologiem (...) - zapewniła.
"Kwintensencja rządów PiS"
Głos w dyskusji zabrała także Katarzyna Lubnauer, posłanka KO. – Przemysław Czarnek jest kwintesencją rządów PiS: niekompetentny, traktujący publiczne pieniądze jak własny folwark, ideologicznie zacietrzewiony, pełen pogardy dla kobiet i mniejszości. Traktuje edukację jak pole walki ideologicznej, jako miejsce, gdzie można szczuć jednych Polaków na drugich, rodziców na nauczycieli, mężczyzn na kobiety, wszystkich na dzieci z in vitro, czy na osoby LGBT. Traktuje przy tym plecy uczniów jak stopień do dalszej kariery politycznej – oznajmiła Lubnauer.
Jak dodała "nigdy w tym nie chodzi o Polskę, o uczniów, rodziców, nauczycieli - zawsze chodzi o jego interesy, o interes PiS".
PiS nokautuje konkurencję! Takiego poparcia nie było od grudnia
Marcin Kulasek (Lewica) wskazał, że pracownicy nauki i szkolnictwa wyższego od lat nie otrzymali uczciwych podwyżek. – Od 1 lipca pensja minimalna w Polsce będzie wynosiła 3,6 tys. zł brutto. Asystent na uniwersytecie będzie zarabiał 5 zł brutto więcej. To skandal! – powiedział.
Przemysław Czarnek odpierał z mównicy zarzuty, uznając, że we wniosku o jego odwołanie nie było argumentów merytorycznych, tylko „same oszczerstwa i manipulacje”. Minister chwalił się, że zaoferował 75-proc. podwyżki płac dla nauczycieli oraz zagwarantował rekordową subwencję oświatową. Nie zgodził się też m.in. z zarzutem o to, że nie szanuje kobiet. – W moim życiu są dwie osoby, do których mam największy szacunek i dla których najbardziej się staram: Matka Boża i moja żona – stwierdził Czarnek.
"Was się trzeba bać"
Odnosząc się do zarzutu o przekazywanie dużych dotacji dla różnych fundacji na zakup siedzib, minister edukacji wymienił cele, na jakie przeznaczane są – jego zdaniem - dotacje z warszawskiego ratusza oraz innych samorządów, zarządzanych przez polityków KO. Chodziło m.in. o edukację seksualną. – Oni promują zboczenia. Was się trzeba bać! – tymi słowami zakończył przemówienie polityk PiS, po czym otrzymał od kolegów z partii gromkie brawa. „Bis, bis!” – dopominali się rozbawieni politycy partii rządzącej.
Ministra edukacji bronił podczas dyskusji minister kultury i dziedzictwa narodowego Piotr Gliński, który podkreślił, że Przemysław Czarnek realizuje wizję szkoły, jaką ma PiS. Po jego wystąpieniu nastąpiła krótka przerwa techniczna, a po niej posłowie przystąpili do głosowania nad wotum nieufności.
W głosowaniu wzięło udział 450 posłów. 218 zagłosowało za odwołaniem ministra, a 231 było przeciw. Jeden poseł wstrzymał się od głosu.