Hotelarze dostają zwrot kosztów inwestycji
W minionym tygodniu wybuchła afera dotycząca dotacji z KPO dla firm z branży hotelarsko-restauracyjnej. Celem unijnego programu jest pomoc dla przedsiębiorców, którzy ucierpieli podczas pandemii COVID-19. Okazuje się, że unijne środki (średnio 400 tys. zł na jeden podmiot) trafią np. do firm, które m.in. kupiły łodzie motorowe, zainwestowały w solarium czy ekspresy do kawy.
Sprawa jest badana przez ministerstwo funduszy i polityki regionalnej oraz przez prokuraturę. Wśród inwestycji, które mają obiecane dotacje jest projekt wykonany w ekskluzywnym ośrodku wypoczynkowym „Gryf” w Pobierowie (woj. zachodnio-pomorskie). Dwudniowy pobyt dla dwóch osób w „Gryfie” (na jedną noc pokoju nie można wynająć) w apartamencie o powierzchni 28 mkw. kosztuje prawie 1800 zł. Kompleks ubiegał się o trzy dotacje: 216 tys. zł na rozbudowę i modernizację sali konferencyjnej, 324 tys. zł na przystosowanie pomieszczenia na salę konferencyjną i 474 tys. zł na stworzenie ogrodu zimowego. Co zaskakujące, „Gryf” należy do żony najbogatszego posła KO Artura Łąckiego. Nieruchomości należące do tego polityka, wymienione w jego oświadczeniu majątkowym, warte są ok. 60 mln zł!
Łacki: Żona nie dostała pieniędzy
Z żoną posła nie udało nam się skontaktować. A jak sprawę komentuje sam polityk? - Cóż, zrobiła się z tych dotacji z KPO taka afera, że pewnie w ogóle tych pieniędzy nie będzie… - mówi nam Łącki. - Będą sprawdzane papiery. Moja żona nie dostała żadnych pieniędzy, ani złotówki z KPO. A wyłożyła ogromne pieniądze na to, by uratować biznes po pandemii. Moja żona złożyła wnioski i otrzymała środki. I tyle. Wszystko zgodnie z prawem. Cała sprawa jest czysta, nie można się przyczepić do niczego – ucina temat polityk PO.
