O ile dla Kaczyńskiej jest oczywiste, że nikogo nie trzeba przekonywać, że zwierzęta w cyrku żyją w warunkach znacznie odbiegających od ich naturalnego środowiska, to jednak "nie wszyscy zdają sobie jednak sprawę, z jakim cierpieniem wiąże się przekonywanie ich do wykonywania zabawnych dla publiczności ewolucji czy też jak wielką traumę wywołuje życie w izolacji od stada albo spędzenie wielu miesięcy w roku w ciągłej podróży w samochodach i klatkach".
Jak przekonuje Kaczyńska: - Oglądanie dzikich zwierząt występujących w cyrku nie wiąże się z żadnymi walorami edukacyjnymi. Jest wyłącznie źródłem wątpliwej jakości rozrywki i zarobku. Widzami są przede wszystkim dzieci. Patrząc na wytresowane zwierzęta, najmłodsi nie zdobywają jakiejkolwiek wartościowej wiedzy o przyrodzie. Uczą się zaś, że dla przyjemności i zysku można pozbawiać czworonogów wolnościm a nawet stosować przemoc. Cyrkowe występy jakichkolwiek dzikich zwierząt nie mają więc żadnego racjonalnego uzasadnienia.
Na koniec autorka optymistycznie zwraca uwagę na fakt, że coraz więcej polskich miast zakazuje występów cyrków ze zwierzętami zaś organizacje ekologiczne informują, że idea cyrku bez zwierząt zdobywa coraz większe poparcie społeczne. Jak konkluduje: - Znacznie lepszej rozrywki niż ta oparta na bólu zwierząt dostarczają występy zespołów akrobatycznych, iluzjonistów a nawet klaunów.
Zobacz także: Kaczyńska namawia Polaków do jedzenia ROBAKÓW