Marek Król KOMENTUJE: Milicjanci III RP

2017-11-06 3:00

Kiedy słucham orzeczeń sędziów i ich uzasadnień, pękam ze śmiechu, bo przypominają mi się dowcipy o milicjantach. Sędzia Waldemar Żurek, rzecznik Krajowej Rady Sądownictwa, potwierdził to groteskowym, by nie rzec idiotycznym uzasadnieniem niepowołania 265 asesorów.

Otóż kandydaci na ten urząd, i to wszyscy, zapomnieli dołączyć aktualne świadectwa lekarskie, w tym zaświadczenie o zdrowiu psychicznym. Przypomina to dowcip o milicjancie z drogówki, który ukarał kierowcę mandatem za "niemanie" świateł oraz płaskostopie. Gdyby takie kryteria medyczne zastosować wobec wszystkich sędziów w Polsce, na czele z Igorem Tuleją, resortowym wykrywaczem stalinowskich metod, to strach pomyśleć, ilu zostałoby w zawodzie. Szczególnie że wielu z nich cierpi na dolegliwość znaną z innego dowcipu o milicjantach, który wyjaśniał, dlaczego funkcjonariusz Milicji Obywatelskiej plecie bzdury. Dlatego, że milicjant nie może wykonywać dwóch czynności równocześnie. Innymi słowy nie może mówić i myśleć jednocześnie. Sędzia Żurek jest tego żywym przykładem, kiedy uzasadnia odrzucenie kandydatów na asesorów. A jeszcze niedawno przedstawiciele KRS lamentowali, że w Polsce brakuje około ośmiuset sędziów. I dlatego KRS nie dopuścił do wykonywania zawodu asesora sędziowskiego 265 kandydatów, którzy mogliby uzupełnić braki kadrowe. Czyż nie ma w tym absurdalnej logiki jak z dowcipów o milicjantach? Naturalnie obstrukcja KRS jest desperacką obroną swojej pozycji monopolisty w kształtowaniu kadr. To sędziowie mają powoływać sędziów, a nie Sejm czy jakiś minister Ziobro. Gwarantuje to reprodukcję stanu sędziowskiego w ramach zamkniętych środowisk. Jest to swego rodzaju chów wsobny, którego fatalną zaletą jest poczucie bezpieczeństwa i bezkarności w środowisku sędziowskim. Zapowiadane przez prof. Adama Strzembosza samooczyszczenie się tego środowiska ograniczyło się do czynności znanej jako "ręka rękę myje". Niestety chów wsobny ma wady boleśnie odczuwane przez społeczeństwo. Promuje on jednostki subnormalne intelektualnie, które uważają, że za 10 tys. zł pensji można przeżyć tylko na prowincji, a za "niemanie" świadectwa zdrowia nie ma wstępu do zawodu. Subnormalność intelektualna, zwana kiedyś debilizmem, nie jest przeszkodą w wykonywaniu zawodu sędziego. Przypomina to inny dowcip o milicjancie, który stoi na skrzyżowaniu i mówi do siebie: myślę, więc jestem i .znika natychmiast. Milicjanci zniknęli, jak i dowcipy o nich, więc ich role przejęli sędziowie, którzy myślą, nie grzeszą.

Zobacz także: Trzaskowski lusturuje się sam "przed PiS-owskimi hejterami". Przyznał, że "palił TRAWKĘ"

Przeczytaj również: NOWA partia w Sejmie! Gowin prezentuje "Porozumienie"

Polecamy ponadto: Ogromny przetarg na piwo uczelni Macierewicza: p.o. kanclerza uczelni podał się do DYMISJI