"Super Express": - Prawicowi publicyści w Polsce często twierdzą, że publicystyka uprawiana na łamach "Gazety Wyborczej" i "Polityki" opiera się na sugestii, że ich adwersarze są chorzy - chorzy z nienawiści lub chorzy psychicznie. Modelowym przykładem ma być ocena sejmowej komisji pod przewodnictwem Antoniego Macierewicza, która stawia sobie za cel dochodzenie do prawdy w sprawie katastrofy smoleńskiej.
Janina Paradowska: - Jestem publicystką "Polityki" i twierdzę, że my się bez przerwy domagamy informacji o katastrofie - i prawdy o niej. Tylko że nie wierzę w wyjaśnienia czynione przez Antoniego Macierewicza, który urządza seanse propagandowe. To, co on robi, jest akcją polityczną. Od ustalenia prawdy jest Państwowa Komisja ds. Badania Wypadków Lotniczych i niezależna prokuratura. Choć niestety uważam, że ich polityka informacyjna jest słaba. Ale mimo to próbuję z nimi rozmawiać - np. zaprosiłam do audycji, którą prowadzę w Radiu TOK FM, prokuratora płk. Zbigniewa Rzepę. Jeżeli ktoś uważa, że nie interesują nas informacje w tej sprawie, to ma zwidy albo nie potrafi czytać ze zrozumieniem. Oczywiście odrzucamy teorie, że gdzieś zainstalowano elektromagnes czy że użyto superaparatury, która uczyniła z tupolewa maszynę, która nic nie widziała i nie słyszała - bo oczekujemy wyjaśnień, a nie spiskowych głupstw.
- Przystępując do pracy, specjaliści od katastrof lotniczych i prokuratura nie wykluczają żadnej wersji przebiegu zdarzenia. Eksperci zastanawiają się nad wariantami, o których nie śniło się publicystom.
- Prokurator Rzepa powiedział mi, że badają możliwość zamachu. Ja to przyjmuję do wiadomości. Ale jest już tyle fantastycznych teorii spiskowych, że ja bym chciała, by wreszcie ktoś wyjaśnił rzecz podstawową - dlaczego ten samolot leciał tak nisko w tych warunkach. To jest podstawowe pytanie, które zadają wszyscy specjaliści po ujawnieniu niepełnego zapisu z czarnych skrzynek. Mam nadzieję, że wreszcie ktoś odpowie na to podstawowe pytanie. Wybuchy silników wykluczono. Ja nie znam przytomnych ludzi, którzy w tej chwili rozpatrywaliby wersję zamachu - zamach został wykluczony.
- Nie uciekajmy od tematu. Na łamach "Super Expressu" Tomasz P. Terlikowski napisał wczoraj: "Polskie elity są przewidywalne do bólu. Gdy chcą kogoś zdyskredytować, a brak im argumentów, nieodmiennie sięgają po sugestie, że ich adwersarz jest chory psychicznie. ( ) W każdym cywilizowanym kraju karze podlega publiczne obrażanie czy zniesławianie. Bo jak inaczej nazwać nieustające sugestie o chorobie psychicznej przeciwników i ich cierpieniu na jakieś zespoły paranoidalne albo konieczności leczenia się u dobrych specjalistów". Czyż nie jest to zniesławienie?
- Redaktor Terlikowski jest jeszcze bardziej przewidywalny. Nigdy w "Polityce" nie przeczytałam, że pan Terlikowski albo pan Macierewicz są chorzy psychicznie. Jeżeli ja coś takiego powiedziałam, to niech mnie podadzą do sądu. O Macierewiczu nie mówię, że jest chory, tylko że ma obsesję spiskową.
Janina Paradowska
Publicystka "Polityki"
Przeczytaj koniecznie: Antoni Macierewicz: Polacy mają prawo do prawdy o Smoleńsku