"Super Express": - Macie państwo wyrzuty sumienia w związku ze zniszczeniem świeckiej tradycji, jaką stały się niedzielne rodzinne zakupy?
Marek Lewandowski: - (Śmiech) Odpowiem też żartem - czytając poniedziałkową prasę, nie znalazłem ani jednego przypadku śmierci głodowej spowodowanej zamknięciem sklepów. Więc chyba nie jest najgorzej.
- A tak całkiem poważnie, to opozycja twierdzi inaczej. Ich zdaniem ograniczenie handlu w niedzielę spowoduje ograniczenie wolności obywatelskich.
- Ale gdyby prezydentem był Bronisław Komorowski, a wybory wygrały PO i Nowoczesna, to w ogóle nie dyskutowalibyśmy o przywróceniu wieku emerytalnego, minimalnej stawce godzinowej w umowach-zleceniach, o 500 plus. Im mniej PO i Nowoczesnej w polityce, tym lepiej dla polskich pracowników i polskiego rynku pracy. W ostatnią niedzielę okazało się, że było bardzo fajnie. Większość nie handlowała. Było parę drobnych nadużyć i kilka większych. I bardzo dobrze, że one zaistniały.
- Dlaczego?
- Mówiło się, że sieci handlowe będą obchodzić zakaz, zmuszając pracowników do pracy w sobotę do północy i w poniedziałki tuż po północy, wtedy niedziela dla pracownika staje się fikcją.
- Okazało się, że obawy w tej kwestii w większości przypadków się nie potwierdziły. Zresztą już widzę te tłumy w nocy z niedzieli na poniedziałek czekające na zakupy. Takie rozwiązania nie opłacałyby się samym galeriom. Wszystko przeszło fajnie, normalnie, w piątek i sobotę natężenie handlu też nie było jakieś rekordowe. Myślę, że pomału wszyscy będziemy się do tego przyzwyczajać.
- Są też opinie, że wolne od handlu niedziele zmniejszą zatrudnienie w marketach i sieciach handlowych. Widzi pan już to zagrożenie?
- Jak słyszę, że jedna z sieci dyskontowych deklaruje zatrudnienie dodatkowych 5 tys. pracowników na obsługę piątków i sobót przed niedzielami niehandlowymi, jak uświadomimy sobie, że w zagranicznych sieciach handlowych w Polsce jest dwa razy mniejsze zatrudnienie niż w tych samych sieciach na Zachodzie, to zobaczymy, że te obawy są nieuzasadnione. Gdy był wprowadzany zakaz handlu w 13 dni świątecznych, były precyzyjne wyliczenia pracodawców mówiące o od 17 do 4 tys. miejsc pracy, które miały zniknąć. Było odwrotnie. Nie ma empirycznych danych potwierdzających obawy opozycji.
Zobacz także: Niedziele bez handlu dzielą Polaków