Leszek Miller

i

Autor: Piotr Grzybowski Leszek Miller

Leszek Miller wspomina wypadek śmigłowca: Dziś wypijemy za życie

2017-12-04 13:24

Właśnie dziś mija 14 lat od katastrofy rządowego śmigłowca, na którego pokładzie był ówczesny premier Leszek Miller. Szef rządu wracała ze współpracownikami do Warszawy ze świętowania Barbórki. Niestety, maszyna, którą lecieli rozbiła się pod Piasecznem. Miller wspomniał to wydarzenie na Twitterze: - Dziś, jak co roku spotkamy się w gronie uczestników katastrofy Mi-8 i wypijemy za życie.

To była Barbórka i szef rządu wraz ze współpracownikami wracali do Warszawy z Lubina, gdzie świętowali wielką górniczą uroczystość - Barbórkę. Do pamiętnej katastrofy śmigłowca doszło, gdy maszyna miała lądować na Okęciu. Niestety, gdy było już blisko końca lotu doszło do awarii śmigłowca! Pilot kierujący maszyną musiał lądować awaryjnie. Z przeprowadzonych później badan wynikało, że przyczyną awarii było oblodzenie silników śmigłowca. Cudem wszyscy wyszli cało z katastrofy, ale nie obyło się bez hospitalizacji. Premier Leszek Miller wylądował w szpitalu z połamanymi dwoma kręgami. Poszkodowani najciężej byli: oficer BOR (miał złamaną miednicę i połamane nogi) oraz pracownica Centrum Informacji Rządu, która doznała potłuczenia płuc. Na pokładzie maszyny byli ówcześni politycy rządu: premier Leszek Miller, szefowa jego gabinetu politycznego Aleksandra Jakubowska, funkcjonariusze BOR. W sumie śmigłowcem leciało 15 osób, czterech członków załogi i 11 pasażerów.

W każdą rocznicę wypadku Leszek Miller i jego znajomi, którzy wtedy brali udział w katastrofie, spotykają się, by uczcić to, że przeżyli: - Docierały do mnie różne opinie, ale po latach utwierdziłem się w przekonaniu, że był to wypadek. Dziś, jak co roku spotkamy się w gronie uczestników katastrofy Mi-8 i wypijemy za życie.

Zobacz: Leszek Miller: Kapryśna dama