Leszek Miller: Krótki dystans

2011-02-02 11:45

"Doskonałości też przyda się umiar" - mówili za profesorem Kotarbińskim posłowie SLD w debacie nad projektem reformy ubezpieczeń społecznych przedstawianej trzynaście lat temu przez gabinet Jerzego Buzka. Z rządowego przedłożenia wynikało, że propozycje zmian systemu emerytalnego nie pozostawiają żadnych wątpliwości i są skończoną doskonałością.

Lewicowa opozycja nie podzielała tych opinii, wskazując, że nowy system emerytalny będzie nieprzejrzysty, niepewny i skomplikowany. Ukształtuje także nowy podział dóbr, w którym bogatsi dostaną więcej niż dotąd i zachowają to także dla spadkobierców, a biedniejsi stracą na reformie.

>>> Wszystkie felietony Leszka Millera

Burzliwa dyskusja na temat funkcjonowania OFE jest refleksem sporów sprzed lat. Co ciekawe, najbardziej atakują stworzony wówczas system jego twórcy - z wyłączeniem Leszka Balcerowicza i samych funduszy. Jeśli chodzi o fundusze, to akurat zrozumiałe. Kiedy proponowane zmiany wejdą w życie, OFE stracą dostęp do ogromnych pieniędzy. Otrzymają jedynie 2,3 proc. składek zamiast obecnych 7,3 proc. Pozostałe 5 proc. trafi na indywidualne subkonta osobiste zarządzane przez ZUS.

Donald Tusk postawił sprawę OFE na ostrzu noża. Jeśli nie będzie zmian w funduszach, trzeba radykalnie ciąć inne wydatki. Nie można dalej biernie przyglądać się wzrostowi długu publicznego, skoro jego tempo jest zastraszające. Tylko w ciągu ostatnich trzech lat zadłużenie wzrosło prawie o 300 mld zł - z 520 mld zł na koniec grudnia 2007 do blisko 800 mld zł na koniec roku 2010.

Premier ma rację, ale powinien wpaść w sporą konfuzję. Kiedy mój rząd ogłaszał kompleksową i głęboką reformę finansów publicznych, tzw. plan Hausnera, PO reagowała histerycznie. "Plan wicepremiera Jerzego Hausnera jest nie do przyjęcia" - obwieścił na konferencji prasowej szef Platformy, żądając większych cięć i ograniczeń. "Nie widzimy żadnego powodu, dla którego mielibyśmy poprzeć wehikuł marketingowy SLD" - wtórowała mu Zyta Gilowska. "Nawet symbolicznie nie przyłożymy ręki do popierania rządu Leszka Millera" - dodała. Sęk w tym, że plan cięć budżetowych w żaden sposób nie mógł przysporzyć wyborców przestraszonych odbieraniem przywilejów i zmniejszeniem strumienia pieniędzy kierowanych na cele socjalne. Była gwiazda PO dobrze to rozumiała, bo w rządzie PiS wyprodukowała szybko zapomniany planik za 10 mld złotych okrzyknięty ze względów propagandowych planem reformy finansów.

Przeczytaj koniecznie: Janusz Korwin-Mikke - wszystkie felietony

A co sporządził gabinet Tuska? Nieprawda, że nic. Rok temu premier przedstawił Plan Rozwoju i Konsolidacji Finansów. Zawarto w nim m.in. propozycję ustawowego ograniczenia wydatków publicznych na poziomie 1 proc. plus inflacja, dzięki temu wydatki budżetowe miały rosnąć "nieco mniej szybko". Niestety, rosną w najlepsze, co zmusza premiera do cyrkowej ekwilibrystyki. Wszak jeszcze niedawno twierdził, że system emerytalny, jak i składka przekazywana OFE nie będą zmieniane. Jeśli premier chciałby zadumać się nad postępowaniem PO w stosunku do planu Hausnera, to rekomenduję myśl, że niedobrze jest, gdy rozum traktuje się jako specjalistę od krótkich dystansów.