Żołnierze znad Oki stali się kombatantami drugiej kategorii i gorszego sortu, bo przed laty, wstępując do armii gen. Berlinga, popełnili życiowy błąd. Nie okazali się tak mądrzy jak wielu dzisiejszych pożal się Boże historyków. Nie znali intencji Stalina, Churchilla i Roosevelta, za to w Sielcach, w miejscu formowania 1 Dywizji im. Tadeusza Kościuszki zobaczyli polskie mundury, biało-czerwone sztandary i kapelanów. Usłyszeli polską mowę i Mazurek Dąbrowskiego, a żołnierską przysięgę zakończyli słowami "Tak mi dopomóż Bóg". Deportowani wcześniej w głąb ZSRR przybywali obdarci i wynędzniali, a ich droga znaczona była cierpieniem i niepokojem. Chcieli bić Niemców i paniczne bali się odesłania z powrotem do łagrów i pasiołków.
Dla prawicowych polityków i historyków tamci żołnierze to zdrajcy i komunistyczne pachołki, w najlepszym przypadku ludzie, którzy nie zasługują na uznanie i obecność w społecznej pamięci. Gdyby zdążyli do armii gen. Andersa, sytuacja wyglądałaby inaczej, a tak...
Jak pisze Piotr Zgorzelski, gdy na jednej barykadzie ginął powstaniec warszawski z opaską AK i berlingowiec, to - według IPN - krew AK jest dobra, ale już danina życia żołnierza 1 Armii Wojska Polskiego to walka dla innego mocarstwa i służba obcym interesom. Gdyby pochowano ich w jednym grobie, znaleźliby się tacy, którzy chętnie weszliby do niego i zaczęli oddzielać kości akowca od niesłusznych kości berlingowca. A mieliby co robić. Gdy gen. Berling podjął próbę pomocy powstańcom, w walkach zginęło prawie 4 tys. jego towarzyszy broni, a ich groby stanowią największą kwaterę na Powązkach.
Jeszcze do niedawna nie bezczeszczono pamięci bohaterów polskiego oręża. Podczas 65 rocznicy bitwy pod Lenino prezydent Lech Kaczyński wyraził uznanie dla ducha i determinacji żołnierzy, stawiając ich w gronie bohaterów, którym należy się szacunek polskiego narodu.
Ale to już przeszłość. Obecne władze konsekwentnie wypierają z pamięci zmagania Wojska Polskiego na froncie wschodnim II wojny światowej. Umniejsza się ich rolę i dzieli przelaną krew na lepszą i gorszą. Tym bardziej wszystkim żołnierzom sponiewieranym przez prawicową politykę historyczną należą się szacunek i uznanie.
Sprawdź: Zgoda prezydenta z Kaczyńskim, wojna z Ziobrą
Polecamy ponadto: Kaczyński komentuje zgrzyt na linii rząd-prezydent