Do przytaczanych zmian miało dojść 48 godzin przed ogłoszeniem projektów, bez uprzednich konsultacji z otoczeniem prezydenta. Z pierwotnych planów Dudy usunięto rzekomo wiele rozwiązań proobywatelskich, np. w ustawie o Sądzie Najwyższym zrezygnowano ostatecznie z całej grupy przepisów, które miały przyspieszyć postępowania przed sądem. Chodziło w nich o to, żeby sąd mógł dyscyplinować prokuratorów w przygotowywaniu aktów oskarżenia, chociażby przez odrzucanie nieważnych dla sprawy wniosków dowodowych.
Innym rozwiązaniem, na które miał się nie zgodzić sam Kaczyński, było powstanie instytucji uchwał interpretacyjnych. To narzędzie, które miało pomóc SN w dyscyplinowaniu sądów, żeby prawidłowo stosowały konstytucję, dbając o uprawnienia obywateli.
Według informatorów RMF FM, zarówno z otoczenia Pałacu Prezydenckiego jak i najważniejszych polityków PiS, Kaczyński podczas dwugodzinnego spotkania miał postawić prezydentowi twarde warunki, na które Duda nieoczekiwanie zgodził się podczas spotkania. Prezes PiS miał stwierdzić jednoznacznie, że nie będzie reformy sądownictwa bez głębokich zmian personalnych w Sądzie Najwyższym. Przypominał również o odpowiedzialności konstytucyjnej prezydenta za wszystkie podejmowane decyzje. To właśnie ta deklaracja miała wywołać nerwowe ruchy ze strony Dudy, a plan nad którym pracowała grupa ekspertów przez blisko dwa miesiące, został w większości odrzucony.
Rozmówcy stacji z otoczenia prezydenta (którzy mieli mu pomagać w projektach ustaw) mieli ocenić, że: - Prezydent wpadł we własną pułapkę, stał się zakładnikiem dobrego wychowania, kultury konwenansów i tego, że nie potrafi sprzeciwić się Kaczyńskiemu.
Zobacz także: PILNE! Jarosław Kaczyński spotka się z Andrzejem Dudą
Przeczytaj również: Jan Duda dla SE: Dobrze, że syn zmienia sądy na lepsze
Polecamy ponadto: Kaczyński komentuje zgrzyt na linii rząd-prezydent