Leszek Miller

i

Autor: Piotr Grzybowski Leszek Miller

Leszek Miller: Kaczyński u drzwi premiera

2017-10-25 4:00

Wytrawni politycy twierdzą, że nie wierzą w żadną plotkę, dopóki rzecznik rządu jej nie zdementuje. W przypadku spodziewanej dymisji premier Szydło ona sama zaprzeczyła krążącym pogłoskom. Zatem zmiana będzie czy nie będzie, a jeśli tak, to kiedy i kto zasiądzie w fotelu premiera?

Obecna szefowa rządu ma rzecz jasna wiele zalet. Ze stoickim spokojem potrafi na przykład tłumaczyć, że przegrana Polski 27:1 w głosowaniu na wybór szefa Rady Europejskiej jest sukcesem, a Grupa Wyszehradzka ma się bardzo dobrze i jest coraz bardziej skuteczna. Nic to, że w sprawie unijnej dyrektywy o pracownikach delegowanych Wyszehrad rozłamał się na pół - Czechy i Słowacja były za, a Polska i Węgry przeciw.

Jeśli o mnie chodzi, to uważam, że zmiana głównego lokatora w Kancelarii Premiera jest przesądzona i nastąpi raczej szybciej niż wolniej. Będzie w pełni uzasadniona, jeśli następcą szefowej rządu zostanie Jarosław Kaczyński. Najwyższy bowiem czas na realizację jasnej i stosowanej powszechnie zasady, iż szef zwycięskiej w wyborach partii politycznej zostaje premierem. Kilka dni temu miały miejsce wybory w Czechach i nikomu nie przyszło do głowy, aby szukać innego kandydata na premiera niż lidera tryumfującej partii Andreja Babisza. Podobnie jak w Austrii i innych krajach o ugruntowanych systemach parlamentarnych.

Sytuacja w Polsce, gdzie najsilniejszy politycznie człowiek nie pełni żadnego ważnego stanowiska państwowego, robi się coraz mniej funkcjonalna i coraz bardziej dwuznaczna. Faktyczne centrum sprawowania władzy nie ma żadnego umocowania w praktyce konstytucyjnej i nie ponosi proporcjonalnej do swoich wpływów odpowiedzialności. Pora z tym skończyć, chyba że obóz rządzący świadomie dąży do modelu, w którym jego przywódca odpowiada jedynie "przed Bogiem i historią".

Jeśli dobrze wsłuchać się w trawę, to jednak coś w niej piszczy. Prezes Kaczyński w jednym z wywiadów opowiedział się zdecydowanie przeciwko wprowadzeniu systemu prezydenckiego. Działaczy PiS nie widać też w akcji promowania prezydenckiego referendum konstytucyjnego. Coraz częściej słychać pretensje Kaczyńskiego i jego otoczenia w odniesieniu do ministrów i słowa zniecierpliwienia dotyczące tempa ich prac. Czy sprzeciw prezesa wobec zamiarów wzmocnienia prezydenta Dudy kosztem pozycji premiera wynika z tego, że sam zamierza nim zostać? Według mnie, tak.

ZOBACZ: Roman Giertych: Broniłbym też polityka PiS

SPRAWDŹ: Janusz Korwin-Mikke: Więcej benzyny! Do ognia...

POLECAMY: Marta Kaczyńska: Osiągnięcia PiS doceniane przez elity finansowe