Leszek Miller

i

Autor: Super Express

Leszek Miller: Długa droga do Tipperary

2019-01-23 5:00

„Długa droga do Tipperary” – irlandzka pieśń z 1912 r. stała się ulubionym utworem śpiewanym przez żołnierzy angielskojęzycznych na frontach I i II wojny światowej. Nucono ją także w oddziałach wroga, o czym można się przekonać, oglądając „Okręt” – niezwykły obraz o losach niemieckiego U-Bota walczącego na Atlantyku. W jednej ze scen dzieła Wolfganga Petersena, załoga U-96 ochoczo podśpiewuje „Tipperary song”, nawiasem mówiąc, wykonywany w filmie przez Chór Armii Czerwonej.

Z biegiem lat tytuł utworu zaczął oznaczać długą drogę do celu, do pokonania trudów i znojów wypisz wymaluj jak w przypadku brexitu. Od razu chcę podkreślić, że skoro wyspiarze chcą rozwodu, to powinien być on prawdziwy, a nie na niby. Treść umowy i termin separacji nie powinny być przez Brukselę zmieniane. Wszyscy powinni zobaczyć, co dzieje się z krajem, który na własny wniosek opuszcza Unię Europejską.

Wyspiarzy nikt nie wypychał poza unijne granice – odwrotnie, korzystali z wielu przywilejów zarówno starszej, jak i nowej daty. Do rabatu i protokołu brytyjskiego doszły wynegocjowane z premierem Cameronem gwarancje, że jego kraj może pozostać poza strefą euro i nie musi brać udziału w procesach ściślejszej integracji. To wszystko okazało się za mało, ale też na Wyspach nigdy nie było dążeń, by stać się integralną częścią kontynentu europejskiego. 40 kilometrów dzielących wybrzeże brytyjskie od europejskiego to w istocie ocean, a nie jakiś morski kanał. Do tych kwestii nawiązał Donald Tusk, relacjonując swoje rozmowy z byłym szefem brytyjskiego rządu. „Zapytałem Camerona, dlaczego zdecydował się na referendum, a on mi powiedział, że jedynym powodem jest jego własna partia. Paradoksalnie, David Cameron stał się prawdziwą ofiarą własnego zwycięstwa” – zauważył Tusk.

Następczyni Camerona próbuje zapanować nad chaosem, akcentując głównie to, czego nie chce. Nie chce twardego brexitu, czyli rozwodu Londynu bez umowy z Brukselą. Nie chce drugiego referendum, bo byłoby to pogwałcenie woli Brytyjczyków wyrażonej w pierwszym. Nie chce wycofywać wniosku o wyjście z Unii, bo nie ma takiego mandatu. Nie chce wprowadzenia posterunków granicznych i celnych na granicy Irlandii i Irlandii Płn., mimo że będzie to granica zewnętrzna UE. Premier May i jej koledzy znacznie częściej mówią, czego nie chcą, niż czego chcą. Droga do Tipperary wydaje się bardzo długa.