Było to oczywiście twórcze rozwinięcie konstrukcji słynnego Wałęsowskiego "Jestem za, a nawet przeciw", skłaniającego wszystkich do szukania odpowiedzi na pytanie: co autor miał na myśli? Później Lech Wałęsa powiedział jeszcze w wywiadzie, że ma kilku dobrych - w domyśle lepszych - kandydatów na fotel prezydenta (nie chodziło ani o Olechowskiego, ani o Kaczyńskiego).
I o co więc chodzi Wałęsie? Nasz noblista gra swoją grę. Wzmacniał i wzmacnia Platformę w części także po to, żeby osłabić formację Kaczyńskich. Kilka razy pokazał już jednak, że nie chce być postrzegany jako zwolennik PO. Co najwyżej jako lekko sympatyzujący z tą formacją, ale z pozycją krytykowania jej działań. Nie dał się i nie da się zaszufladkować.
Jakich ma kandydatów? Kogo poprze, skoro mimo wszystko krytykuje Tuska? Poparcie Lecha Wałęsy może być ważne wizerunkowo, ale raczej nie przełoży się na głosy wyborców. Najgorszym kandydatem Wałęsy na prezydenta byłby dziś sam Lech Wałęsa. Tylko kto mu ewentualnie odradzi?