Donald Tusk wrócił do polskiej polityki blisko dwa lata temu i od tego momentu notowania PO poszybowały w górę. Były premier nie zadowala się jednak drugim miejscem i deklaruje, że chce odsunąć PiS do władzy. Lider opozycji złożył kilka obietnicy wyborczych: podniesienie kwoty wolnej od podatku do 60 tysięcy złotych, wprowadzenie tzw. babciowego (1500 złotych dla matek powracających do pracy po urlopie macierzyńskim) oraz podniesienie 500 plus od 1 czerwca 2023 roku. Donald Tusk spotyka się także z wyborcami w całej Polsce, zaś 4 czerwca organizuje wielki marsz. Zaprosił do udziału wszystkich polityków z opozycji. Jednak już wiadomo, że w wydarzeniu nie weźmie udziału Szymon Hołownia. 4 czerwca w Warszawie nie pojawi się również były prezydent Aleksander Kwaśniewski.
- Żałuję, ale 4 czerwca promuję moją książkę „Prezydent” w Gdańsku. Ustalaliśmy to już sporo czasu temu, jeszcze zanim pomysł marszu został sformułowany. Nie mogę się wycofać - powiedział w rozmowie z "Rzeczpospolitą" były prezydent. Jego zdaniem marsz 4 czerwca nie okaże się "gamechangerem", ale i tak jest bardzo istotny. - Będzie bardzo ważny. Szczególnie istotny będzie poziom mobilizacji zwolenników opozycji demokratycznej. Namawiam: kto może, kto jest dostępny tego dnia, niech weźmie udział - zachęcał Aleksander Kwaśniewski.
Jego zdaniem brak Szymona Hołowni na marszu w Warszawie to spory błąd. - Jeżeli chcemy zademonstrować i pokazać ludziom, że nawet jeżeli nie udało się stworzyć wspólnej listy, to jednak jest gotowość współpracy po wyborach, to takie gesty mają znaczenie. One niczego nie przesądzają, ale ułatwiają później życie - ocenił były prezydent.
W naszej galerii możesz zobaczyć, jak zmieniał się Aleksander Kwaśniewski