Migracja na sprzedaż. Jak PiS i PO oddały wizy pośrednikom, a państwo się wycofało

2025-07-12 5:24

Polską znów wstrząsa spór o migrację – ale to tylko medialny teatr. Gdy PiS i Platforma prześcigają się na twarde hasła, prawdziwa kontrola nad wizami i rynkiem pracy dawno wymknęła się państwu z rąk. Adrian Zandberg pokazuje, jak polityka „taniego państwa” stworzyła eldorado dla szemranych agencji i pośredników – kosztem pracowników i przestrzegania prawa.

Adrian Zandberg

i

Autor: Tomasz Nowociński/SUPER EXPRESS Adrian Zandberg

Polskę po raz kolejny rozgrzała dyskusja o migracji. PiS z Platformą szarpią się o to kto prowadzi ostrzejszą politykę migracyjną. Jak to z POPiSem bywa, cała ta szarpanina odbywa się obok realnego problemu. W praktyce migracją po dwóch dekadach POPiSu nie zarządza dziś państwo, tylko biznes — a w szczególności szemrane agencje pracy.

Jak do tego doszło? W 2011 roku rząd Tuska wpadł na “genialny”,  popularny wówczas w Europie pomysł – zamiast dofinansować przeciążone polskie konsulaty, oddał system wydawania wiz w ręce międzynarodowych korporacji pośredniczych. Nawet posiadacze Karty Polaka za bezpłatne wcześniej wizy musieli płacić pośrednikom po kilkanaście euro. Ale MSZ uspokajało, że to niewielki koszt za krótsze kolejki i szybsze procedury. Rząd powtarzał zaklęcie o “tanim państwie”.

Prywatyzację wydawania wiz nieuczciwi biznesmeni wykorzystali, by omijać polskie prawo pracy. Patologiczne agencje zatrudnienia sprowadzały do firm w całym kraju ludzi pracujących za grosze, po kilkanaście godzin dziennie, z zupełnym pominięciem kodeksu pracy, a często także z brakami w kluczowych dokumentach legalizujących pobyt w Polsce. Wystarczyło odpowiednio zapłacić pośrednikom zastępującym konsulaty. Urzędy Wojewódzkie nie mają wystarczających zasobów, by monitorować, co w zasadzie dzieje się z ludźmi otrzymującymi wizy pracownicze. Niedofinansowana, posiadająca skromne uprawnienia Państwowa Inspekcja Pracy też sobie z tym nie radziła. 

Na tanim państwie zarabiały więc agencje pracy, wizowi pośrednicy, wykorzystywali je ci, którzy chcieli przedostać się do Strefy Schengen. Jak wiadomo, zarobili też skorumpowani politycy, którzy za rządów PiS dorobili się na tym patologicznym systemie. Stracili zaś ci, którzy pracują legalnie – zarówno Polacy, jak i uczciwie zatrudnieni imigranci – bo agencje zaniżały standardy i warunki zatrudnienia. 

Niestety, zamiast rozmawiać o realnym problemie, zajmujemy się panem Bąkiewiczem i nagrywającymi rasistowskie filmiki freakfighterami udającymi straż graniczną.  System wizowy trzeba odebrać z rąk nieuczciwych pośredników i agencji pracy. Bez tego nie da się prowadzić racjonalnej polityki migracyjnej. Ale nie zrobi tego ani rząd Tuska, tańczący jak mu Bąkiewicz zagra, ani wdzięczący się do Bąkiewicza PiS.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki