Ksiądz swoje "wyjście z szafy" zrobił przed kamerami na konferencji w przed dzień Synodu na Watykanie, dotyczącego rodziny. Wiele osób uważa, że działanie księdza było celowe. Watykan natychmiast zareagował na manifest Charamsy i wydalił go z Kongregacji Nauki Wiary oraz z uniwersytetów, na których nauczał. W niedzielnym programie kawa na ławę, poruszono ten temat. Gośćmi Bogdana Rymanowskiego byli Tadeusz Cymański, Leszek Miller, Joachim Brudziński, Jacek Protasiewicz i Przemysław Wipler.
- Ten człowiek jest zbyt inteligentny, żeby nie wiedzieć, że uderza w kondycję i tak przeżywającego już różne problemy Kościoła. Islam puka do naszych drzwi, a tutaj przystępujemy do rozprawy z chrześcijaństwem. Żal mi go - mówił Tymański. Polityk uważa że czyn Charamsy był reklamą. Przyznał też, że pomodli się za księdza. - Wiedział, że po takiej deklaracji zostanie usunięty z Kościoła. Czeka go teraz niepewność w nowym środowisku. To bardzo poważny wybór człowieka, który chce zerwać z pewnym fragmentem swojego życia i rozpocząć nowy rozdział w życiu, całkowicie mu nieznany. Życzę księdzu powodzenia w nowym etapie - powiedział Leszek Miller.
Jacek Protasiewicz z PO podszedł do sprawy z dystansem i chłodną analizą. - Gdyby intencje były szczere, można by powiedzieć, że to był odważny i ryzykowny krok z wystąpieniem. Mam wrażenie, że to było od dawna zaplanowane przejście do życia świeckiego z zabezpieczeniem materialnym. Ostro księdza Charamsę ocenił natomiast Przemysław Wipler. - Ksiądz Charamsa pluje w twarz ludziom, którzy mu zawierzyli. Prowadzi prowokację wymierzoną w Kościół. To człowiek nielojalny - stwierdził polityk partii KORWiN. Joachim Brudziński nie jest zszokowany manifestacją Charamsy, ale nie ocenia jego działania pochlebnie. - To jego pajacowanie z koloratką i jego partnerem przypomina serial "Niewolnica Isaura”. Nie czuję się tym zgorszony. Mam świadomość, że Kościół bywa grzeszny - stwierdził Brudziński.