"Super Express": - Jak to jest, że przy okazji każdego Marszu Niepodległości wy, narodowcy, którzy go organizujecie, staracie się przedstawiać jako umiarkowane środowisko, a zawsze kończy się oskarżeniami o faszyzm? Obrażacie się na to, ale może jest w coś w was, co sprawia, że oskarżenia nie są przypadkowe?
Krzysztof Bosak: - Taka jest współczesna debata publiczna. Z jednej strony są siły, które szukają potwierdzenia swoich tez, i wszystko, co nie pasuje do poprawności politycznej, traktują jako faszyzm. Z drugiej jest społeczeństwo, które poprawności politycznej niespecjalnie chce przestrzegać. Marsz Niepodległości to największa patriotyczna manifestacja w Polsce i Europie, przyciągająca ludzi przeciwnych liberalnemu konsensusowi i, którzy dają temu wyraz.
- Rozumiem, że także przez hajlowanie i ksenofobiczne hasła, które pojawiały się na transparentach?
- Ksenofobia to etykieta, którą lewica i liberałowie określają różne formy patriotyzmu, zwłaszcza nacjonalizm. Sądząc, że to dyskredytuje patriotyzm i nacjonalizm w oczach opinii publicznej. Na szczęście ludzie mają swój rozsądek i wiedzą, że dbanie o narodowe interesy nie jest czymś złym.
- Głosząc jednak hasła "separatyzmu rasowego" czy "judeosceptycyzmu", czyli mówiąc po ludzku, rasizmu i antysemityzmu, to nie jest to taki czysty patriotyzm, jak byście chcieli wmówić społeczeństwu.
- Organizatorzy tegorocznego marszu zebrali ludzi pod hasłem "My chcemy Boga", a znakiem rozpoznawczym są liczne flagi biało-czerwone i czerwone race, które uczestnicy spontanicznie odpalają, kiedy grany jest hymn narodowy i pieśni patriotyczne. Na marginesie pojawiły się jakieś pojedyncze banery i pojedyncze wypowiedzi, które nie do końca korespondują z ideami narodowymi i katolickimi, to już niestety urok wielotysięcznych zgromadzeń. Nie mamy w zwyczaju cenzurować ludziom transparentów.
- Nie chcecie cenzurować i pojawiają się na czele pochodu w otoczeniu krzyży celtyckich. Złośliwi twierdzą, że to wam po prostu w duszy gra.
- Na czele pochodu był baner z hasłem "My chcemy Boga". A krzyż celtycki jest elementem kultury chrześcijańskiej europejskiej. Jest chętnie stosowany przez liczne grupy kibicowskie i nacjonalistyczne.
- To samo można powiedzieć o swastyce - że to buddyjski symbol szczęścia, a jednak widząc go, kojarzymy go z nazizmem. Krzyż celtycki to z kolei symbol neonazistów, a nie niewinny symbol kultury chrześcijańskiej.
- Krzyż celtycki nigdy nie został przyjęty przez jakąś grupę, którą musielibyśmy z zasady potępić. Przeciwnie, stoi na wielu chrześcijańskich cmentarzach i kościołach.
- Na marszu nie szli pod nim neonaziści, ale przywiązani do tradycji chrześcijanie? Tak mam to rozumieć?
- Proszę posłużyć się rozumem i interpretować to zgodnie z prawdą. Nie przekonywałbym pana do czegoś, co nie jest zgodne z prawdą.
- W niedzielę obraziliście się na rzecznika Młodzieży Wszechpolskiej, że mówił o separatyzmie rasowym. To dlatego, że się z nim nie zgadzacie, czy powiedział coś, o czym mówicie tylko między sobą, żeby ludzie przypadkiem nie usłyszeli?
- Rzecznik zamieścił oświadczenie, w którym wycofał się ze swoich wypowiedzi i podkreślił, że stanowisko, które wyraził, było niezgodne ze stanowiskiem organizacji. Jeżeli chodzi o mnie, to cieszę się, że to zrobił, bo powiedział o kilka słów za dużo.
- Rzecznik Marszu Niepodległości działa w ONR Mazowsze, które już kilka miesięcy temu publikowało teksty o "separatyzmie rasowym". Wygląda na to, że to nie wybryk rzecznika MW, ale stan umysłu narodowców.
- Dyskusja na ten temat toczyła się i będzie się toczyć, ponieważ Europa jest w momencie ogromnych przekształceń ludnościowych. Dyskutuje o tym lewica, dyskutują o tym narodowcy. A żeby dojść do dobrych wniosków, muszą też wybrzmieć głosy zarówno mądre, jak i niemądre.
Poseł PiS do dziennikarza: A jest Pan pewien, że trzy osoby nie przeżyły katastrofy smoleńskiej?
Jest decyzja premier Beaty Szydło o zakazie handlu w niedzielę