Janusz Korwin-Mikke padł ofiarą złodzieja. "Skradziono mi komputer. Odzyskuję pliki i zmieniam hasła. Gdyby zaoferowano komuś 7-letniego HP ProBook G1 (lub G2) z klawiszami Del i PrtScr polakierowanymi nieco na czerwono i wgnieceniem obok przycisków wejścia w Sieć (z prawej u góry), to wiecie, co robić..." - napisał prezes partii Wolność. Wielu działaczy tej formacji zapewne obawiało się, że ich szef przechowywał na skradzionym komputerze jakieś informacje, które nie powinny ujrzeć światła dziennego. W rozmowie z "Super Expressem" Korwin-Mikke zapewnił jednak, że nic tajnego tam nie miał. Żal mu tylko tekstów, które przez lata tworzył.
Pojawiły się za to obawy, że wkrótce ktoś opublikuje jakieś sekstaśmy, które miałyby znajdować się na komputerze Korwin-Mikkego. On sam się tego nie boi. - Ja takie rzeczy robię, a nie oglądam - uciął.