Janusz Korwin-Mikke znany jest z tego, że nie szczypie się w język gdy prezentuje swoje poglądy. W środowy wieczór uderzył on w ludzi z lewej strony sceny politycznej, odwołując się do tramatycznych wydarzeń z życia zmarłej niedawno artystki. Jak napisał lider partii Wolność: - Lewica biadoli, że "Kora" była w dzieciństwie "molestowana" przez księdza. Pytam: czy to zmieniło Jej życie? Jeśli TAK - to być może zamiast wybitnej piosenkarki wyrosłaby przeciętniaczka - albo (o zgrozo!) pieśniarka katolicka? "Co cię nie zabije, to cię wzmocni!" - przypominam.
Taka interpretacja tajemnicy sukcesu Kory wywołała prawdziwą lawinę negatywnych komentarzy pod wpisem polityka takich jak np.:
- Jak pana dzieci lub żona będą molestowane niech pan im wspomni swoje słowa " co Cię nie zabije to Cię wzmocni"
- Za daleko,za mocno...
- To jest chore co pan pisze, pan jest chory, brzydzę się
- To może podaruje pan, któreś ze swoich dzieci takiemu księdzu? Żeby oczywiście nie wyrosło na przeciętniaka
- Ma znaczenie. Byłaby równie wybitną ale szczęśliwą artystką. Nie cierpiałaby z powodu traumy. Talent nie wykuwa się w nieszczęściu, on jest. Pan ma podobno wysokie o sobie mniemanie. Hm
- Chłopie, idź daj się zgwałcić jakiemuś facetowi to zobaczysz jak to jest. Wrócisz silniejszy
- Panie Januszu niech pan da się przerobić jakiejś firmie zajmującej się PR. Wieloletni zaniepokojony wyborca. Albo oddać berło Berkowiczowi czy komuś innemu
Po jakimś czasie polityk dodał drugi wpis, w którym tłumaczył: