Konrad Piasecki

i

Autor: ARCHIWUM

Konrad Piasecki: Nawet Zbonikowski nie zaszkodził PiS

2018-06-01 11:46

Gdyby okazało się, że poseł Pięta jednak miał romans, to nie dałbym sobie ręki uciąć, że znajdzie się na listach wyborczych w 2019 roku - mówi w rozmowie z Mirosławem Skowronem Konrad Piasecki.

„Super Express”: - Afera z posłem Piętą i jego domniemaną kochanką to coś, co zaszkodzi PiS?
Konrad Piasecki: - Mam takie poczucie, że nawet konserwatywny polski wyborca aż tak się takimi sprawami nie przejmuje. Zwłaszcza w kontekście całej formacji. Tym bardziej, że im więcej szczegółów tej sprawy poznajemy, tym mniej cała ta sprawa wydaje mi się taka oczywista…
- Dlaczego?
- Ta pani w jakiś zadziwiający sposób łączy w sobie deklarowany konserwatyzm przekonań z dość liberalną postawą życiową. Oczywiście nie potępiam bycia modelką robiącą sobie kompletnie nagie zdjęcia, ale średnio takie silnie erotyczne sesje pasują i do jej deklaracji ideowych, i do szeregów PiS.
- Niektórzy politycy PiS sugerują, że ta kobieta była podstawiona po to, żeby ich skompromitować i wciągniętych w romanse powinno być więcej. Może powinniśmy być dumni z polityków prawicy, że tylko jeden uległ?!
- Intuicja mi podpowiada, że jednak taka zorganizowana akcja sięgałaby wyżej niż poseł Pięta. Dla ogółu i dla wizerunku PiS jako partii on nie jest postacią kluczową. Nie snułbym więc tu przypuszczeń o aktywności służb itp. Pamiętamy to, co opisywała Anastazja P. i tam pojawiały się nazwiska z pierwszej ligi. Politycy, którzy zostawali później prezydentami, premierami. I jakoś im to nie zaszkodziło.

Posłowi Pięcie też nie zaszkodzi?
Czym bardziej polityk prawicowy, konserwatywny i podkreślający wartości chrześcijańskie, tym bardziej taka sprawa zapewne szkodzi w jego karierze. Mam też wrażenie, że z punktu widzenia wewnątrzpartyjnego poseł Pięta może być za to krytycznie oceniony przez prezesa Kaczyńskiego. Choć jak widzieliśmy, znacznie większy skandal posłowi Zbonikowskiemu jednak uszedł. Choć poseł Pięta jest takim troublemakerem dla swojej partii, więc ta cierpliwość szefa PiS może się skończyć.
Jest troublemakerem, ale mam wrażenie, że świadomie wybranym do tego, by wygłaszać bardziej ostre sądy niż inni.
Trochę tak, ale gdyby okazało się, że jednak miał romans, to nie dałbym sobie ręki uciąć, że znajdzie się na listach wyborczych w 2019 roku. Zapewne nie wszystkie jego ostre wypowiedzi były po myśli kierownictwa PiS i to było widać.
Rozmawiał Mirosław Skowron