Koronnym dowodem oskarżeń, które politycy PiS od kilku dni wysuwają wobec głowy państwa, ma być m.in. wspólne zdjęcie Komorowskiego i Piotra P. Prezydent zaprzeczył wczoraj stanowczo, by kiedykolwiek go znał. - Nie, w ogóle nie znałem - zapewniał. Dodał, że spotkał go na premierze filmu "Bitwa warszawska 1920". I to wszystko. - Zarzuty o moich związkach ze SKOK Wołomin są tak absurdalne, że aż trudno się tłumaczyć. To ludzie PiS byli mentorami tego przedsięwzięcia, niech oni się tłumaczą - powiedział na antenie Radia Zet. Prezydent zapowiedział także ewentualne procesy.
Tymczasem politycy PiS sięgają jeszcze głębiej do życiorysu mężczyzny ze zdjęcia. Był on agentem WSI. 9 lat temu Bronisław Komorowski jako jedyny spośród posłów PO głosował przeciw likwidacji służb, w których działał Piotr P. - WSI (.) to był polski wywiad i kontrwywiad wojskowy i hańbą było i zbrodnią było zniszczenie wywiadu i kontrwywiadu wojskowego, tak jak to zrobił PiS. Jako były minister obrony narodowej nigdy nie mogę przyłożyć ręki do niszczenia polskich aktywów wywiadowczych i kontrwywiadowczych - przekonywał wczoraj prezydent. - Dziwię się prezydentowi, że brnie w obronę WSI. Rozumiem, że można mieć krytyczny stosunek do sposobu ich likwidacji przez Macierewicza. Ale czym innym jest dyskusja nad tym sposobem, a czym innym ocena samej decyzji o rozwiązaniu tych służb. Myślę, że bardzo obciąża to hipotekę prezydenta - ocenia prof. Antoni Dudek (49 l.), historyk IPN.
Zobacz: Bronisław Komorowski: Decyzja o wejściu do strefy euro należy do przyszłego rządu
Polecamy: Dramat Bronisława Komorowskiego