"Super Express": - Po czwartkowej decyzji premiera Tuska o niekandydowaniu na prezydenta można trochę pospekulować na temat kandydatów zastępczych na to stanowisko.
Patrz też: Niesiołowski: Publiczna krytyka PO jest nie na miejscu
Maciej Płażyński: - Tak, ale mówimy o kandydatach Platformy, a więc o politykach, którzy odpowiadają wyborcom tej właśnie partii, a nie o oczekiwaniach np. twardego elektoratu PiS. Polski model prezydentury skutecznie zrealizował i określił Aleksander Kwaśniewski, jako prezydent ponad podziałami. Polacy mają więc inne wyobrażenie o prezydencie niż np. Amerykanie. W Polsce prezydent to sprawiedliwy król, który bardziej panuje, niż rządzi. To nie musi być osoba wyrazista, o twardych poglądach, dzielących scenę polityczną.
- Czy Donald Tusk byłby dobrym prezydentem? Wprawdzie zrezygnował, ale kto wie, co będzie za parę miesięcy...
Patrz też: Sonik: Platformą rządzi strach i uległość
- W ostatnich dwóch latach zachowywał się jak prezydent, a nie jak premier. Był recenzentem własnego rządu. Nie podejmował twardych decyzji, mówiąc: "Biorę to na siebie". Stawał za to w obronie głodujących dzieci i pojawiał się niczym zatroskany gospodarz na miejscu katastrofy. Był takim preprezydentem. Podjął już decyzję, ale na pewno wypracował dobrą pozycję startową dla innych kandydatów z PO.
- Np. dla Bronisława Komorowskiego. To on ma największe szanse?
- Tak. Na jego korzyść działa to, że jest marszałkiem Sejmu. Oczekiwania wobec marszałka i prezydenta po części się pokrywają. Obaj stoją ponad podziałami, są skłonni rozmawiać z każdą stroną. Komorowski ma dobrą biografię. Przemawia za nim ładna karta opozycyjna w PRL i stała obecność w polityce po 1989 roku na ważnych stanowiskach. Jego minusem jest arogancja wobec wrogów politycznych.
- Załóżmy jednak, że kandydatem PO zostaje Radosław Sikorski.
- Jest szefem MSZ, kierował MON - to niewątpliwie jego plusy. Jest odbierany jako bywalec świata. Ale również jako osoba mniej wyważona od statecznego Komorowskiego. Nie jest zakorzeniony w PO, słynie z emocjonalnych wypowiedzi. Tymczasem przeciętny Polak szuka prezydenta spokojnego, zwłaszcza po wyrazistej prezydenturze Lecha Kaczyńskiego.
- A gdyby prawybory w PO wyłoniły Andrzeja Olechowskiego jako kandydata większości?
- Jego zalety zbliżają go do poprzednich kandydatów. Zna się na sprawach zagranicznych, ma dobrą prezencję, bywa na salonach. Tym, co go od nich odróżnia, jest inna biografia, w tym fakt, że przy okrągłym stole zasiadał po stronie rządowej. Co więcej, w ostatnich latach był w PO nieobecny. To kandydat z przeszłości, a nie z obecnego rozdania.
- Podobne zalety widać też u Włodzimierza Cimoszewicza. A jego wady?
- W oczach elektoratu Platformy największą z nich będzie zupełnie inna droga życia. Bywał w różnych partiach, również w PZPR. Teraz mówi, że jest centrowy. Wraz z Olechowskim są kandydatami liberalnego skrzydła PO. Nie wierzę, by był kandydatem Platformy. Jak by to wytłumaczono wyborcom PO? Myślę, że poza biografią, wyglądem i znajomością języków obcych liczą się dla nich także przekonania ideowe.
- Puśćmy wodze wyobraźni - mało kto typuje na kandydata Jarosława Gowina. Ale nigdy nie wiadomo...
- Jego wybór to fikcja. Nie jest tak rozpoznawalny jak tamci. W polityce krajowej to osoba nowa. Nie jest też przywódcą jakiejś grupy z dużym poparciem. Wybrał pozycję skrzydłowego w partii, a kandydatem zwykle mianuje się kogoś z centrum.
Maciej Płażyński
Współzałożyciel Platformy Obywatelskiej, były marszałek Sejmu.