Działania komisji śledczej ds. wyborów kopertowych wzbudziły spore emocje. Przesłuchani zostali Jacek Sasin i jego ówczesny zastępca Tomasz Szczegielniak. Były minister aktywów państwowych do tej pory nie miał sobie nic do zarzucenia jeśli chodzi o tę sprawę.
- Każdy działał w zakresie swoich kompetencji. Te kompetencje przynależały do premiera. To premier te decyzje wydawał, a nie ja - mówił Jacek Sasin w Programie Trzecim Polskiego Radia jeszcze 12 stycznia
Stanowiska nie zmienił aż do dnia poprzedzającego swoje zeznania. - Jeśli po drugiej stronie są wielkie agencje PR, tysiące wynajętych hejterów, by wtłoczyć narrację do głów Polaków, to trudno z tym walczyć. Liczę, że komisja to sprostuje – stwierdził w Radiu Zet 23 stycznia. - Nie mam absolutnie żadnych obaw przed stanięciem przed tą komisją. Nie zrobiłem niczego złego, co sam mógłbym sobie zarzucić, ani co ktoś mógłby mi zarzucić. Mówię to w kontekście raportu NIK-u – dodał.