Marek Suski uciekał przed pytaniami reporterki
Czwartkowym gościem Jacka Prusinowskiego w Sednie Sprawy był Marek Suski. Padło w niej wiele ostrych słów, za które teraz politykowi przychodzi zapłacić.
Suski nierozważnie pozwolił sobie na dość szokujące porównanie Brukseli do Stalina. Odniósł się do wymagań Komisji Europejskiej, które Polska musi spełnić, aby otrzymać wypłatę unijnych pieniędzy z Krajowego Planu Odbudowy.
- Swego czasu Stalin pisał nam Konstytucję. Byliśmy państwem podległym. Dzisiaj Bruksela próbuje nam pisać regulamin Sejmu regulamin Senatu regulamin Rady Ministrów oni się zachowują jak Stalin - stwierdził. - Czy Niemcy poczuwają się do tego, żeby jednak nam zrekompensować te miliony zamordowanych obywateli, spaloną Warszawę? - pytał. - W czasach PRL-u zdecydowała za nas Rosja, bo nie byliśmy suwerennym państwem, dzisiaj jakoś Bruksela też nie staje w naszej obronie, tylko nas atakuje - mówił dalej poseł PiS.
O prośbę o wypowiedź na temat tych słów poprosiła reporterka TVN24 w Sejmie. Zamiast tego uciekał po schodach i korytarzach.
- Nie robię konferencji prasowej, nie udzielam wywiadów TVN-owi - odpowiedział Suski i wyszedł z Sejmu.
Najwidoczniej odniesienie się do oburzających wypowiedzi było dla Suskiego zbyt trudne.
Polecany artykuł: