Jak mówił dziennikarzom Maj, sytuacja z jego zatrzymaniem kojarzy mu się z tożsamą sprawą Barbary Blidy sprzed lat. Stwierdził on, że "został potraktowany jak bandyta", dodając, że złoży zażalenie na to zatrzymanie. W jego opinii: - 20 lat służyłem policji. Nie znam przypadku, by ktoś w ten sposób został potraktowany. Co więcej, po chwili dodał: - Uważam, że wczorajsze zajścia, od początku do końca, nie chcę powiedzieć, że były ukartowane, ale były na 100 proc. przygotowane.
Na poparcie tej teorii Maj przytoczył przykład: - Na pewno wczoraj państwo zwrócili uwagę, kiedy funkcjonariusze Centralnego Biura Antykorupcyjnego, wychodząc z mojego, domu wynosili wielki kosz dokumentów. Sugestie medialne, z uwagi na ten wizerunek były takie, że ten kosz jest z dokumentami zabezpieczonymi u mnie. Ale nie szanowani państwo, ten kosz był przyniesiony wcześniej.
Były komendant jednoznacznie podkreślił, że nie przyznaje się do stawianych mu zarzutów, po czym zdradził, że materiał dowodowy zebrany przez śledczych w jego sprawie, w przeważającej mierze pochodzi z podsłuchów. Jak mówił Maj: - Głównie materiał dowodowy pochodzi z kontroli korespondencji, czyli z podsłuchów. Oficjalnie mówię, że wynika z tego, że jako Komendant Główny Policji byłem podsłuchiwany! Następnie mówił on: - Każdy funkcjonariusz i każda osoba zajmująca się czynnościami operacyjnymi wie, że to jest ostateczność. Więc zapytuję, jak to się stało i jaki jest materiał dowodowy, oraz jaka jest podstawa prawna, że po kilku dniach bycia przeze mnie Komendantem Głównym Policji takie środki były w stosunku do mnie zastosowane? I czy chodziło tylko i wyłącznie o udokumentowanie popełnienia przestępstwa, czy również o informacje - tak naprawdę - z kim się kontaktuję, jak się kontaktuję, o czym rozmawiam?
Zobacz także: Kamiński wiedział o inwigilacji Maja ale nie powiedział o tym Błaszczakowi!