Już w niedzielę 7 kwietnia Polacy udadzą się do urn głosować w wyborach samorządowych. Tymczasem od 4 kwietnia obowiązują nowe, wyższe limity wydatków na kampanię wyborczą w tychże. Kwota przypadająca na jednego kandydata w gminach do 40 tys. mieszkańców wynosi 1431,53 zł (wcześniej 1 344, 16 zł); rady gminy w gminach liczących powyżej 40 tys. mieszkańców oraz w wyborach do rad dzielnic miasta stołecznego Warszawy: 1 717,85 zł (było 1 613 zł); rady powiatu: 3 435,68 zł (było 3 225,99 zł); rady miasta w miastach na prawach powiatu: 5 153,52 zł (było 4 838,99 zł); sejmiku województwa: 8 589,20 zł (było 8 064,98 zł).
Zobacz: Ziobro szczerze opowiedział o swojej walce z rakiem. "To taka kostucha, odrażające"
To efekt rozporządzenia Andrzeja Domańskiego, który zgodnie z kodeksem wyborczym musi wydać rozporządzenie, jeśli wskaźnik cen towarów i usług wzrósł o ponad 5 proc. Minister finansów wskazał, że w związku z tym, że wskaźnik wzrostu cen wzrósł o 6,5 proc., konieczne jest podwyższenie kwot przypadających na jeden mandat radnego przy ustalaniu limitu wydatków komitetów w wyborach do organów stanowiących jednostek samorządu terytorialnego (gdzie właśnie o taki procent zwiększyła się kwota limitu).
Sprawdź: Hołownia ma kłopot! Mieszkaniec Białegostoku złożył zawiadomienie do prokuratury
Decyzja ta zdecydowanie nie przypadła do gustu Szymonowi Hołowni, który wprost uznał, że jest to działanie nieuczciwe politycznie. Jak napisał na swoim profilu na platformie X:
- W polityce jest jak w sporcie: nie zmienia się zasad w czasie gry. Zwiększenie limitów wydatków na kampanię chwilę przed ciszą wyborczą jest naruszeniem tej zasady. Nie tędy droga
W sukurs Hołowni poszła również Anna Maria Żukowska z Lewicy. - Zgadzam się. Pytanie dlaczego minister Andrzej Domański wydał takie rozporządzenie tuż przed I turą wyborów samorządowych? - napisała.