Jak wspominał początki nabywania przez siebie swoich plastycznych zdolności: - W PRL, gdy wszystkiego brakowało, na własne potrzeby robiłem farby, a nawet pastę do butów. Byłem samowystarczalnym zakładem rzemieślniczym, chemicznym, malarskim i krawieckim. Uszyłem ubrania: spodnie, kamizelkę, koszulę. Dziś mi się zdarza tylko incydentalnie przyszyć guzik. Niektórzy koledzy wstydzą się przyznać, że umieją szyć. Ale nie ma czego. Pochwalę się, że potrafię też szydełkować i haftować.
Były członek komisji ds. Amber Gold wyliczał też dumnie, jakie jeszcze rzeczy potrafi stworzyć. Jak mówił: - Mam na swoim koncie wykonanie: ozdobnych kluczyków, grawerowanego tasaka konfederatów barskich, pisanek, broszek, bombek, sporo portretów (również przodków).
W swoim życiu Suski parał się również charakteryzacją. Zapytany, czy dałby radę cuharakteryzować premiera, Suski odpowiedział zdecydowanie: - Oczywiście. Gdyby się okazało, że przed ważną konferencją nie dojechała pani od make-upu, umiałbym zrobić pełny makijaż. Po chwili dodał jeszcze żartobliwie: - Tylko nie wiem, czy premier by sie zgodził, słysząc, że lubię malować karykatury.
Zobacz także: Marek Suski trafił do kancelarii premiera. Internet zwariował MEMY