Przystawka, którą inni politycy może nawet lekko gardzą, ale muszą używać jej do swoich obiadów. Świadom tego Eugeniusz Kłopotek, bez owijania w dyplomatyczną bawełnę, z bezceremonialnością zawodowego szantażysty wygarnął koalicjantom z Platformy Obywatelskiej, żeby mu nie fikali (proszę wybaczyć kolokwialność), bo on ma na nich wszystkich całą teczkę brudów, czyli haków. A dokładnie było tak: "Podobno ma pan teczkę z informacjami o nepotyzmie PO. Gdzie ta teczka?" - dopytywali dziennikarze. "Mam mnóstwo korespondencji w tej sprawie. Nie wiem, czy wszystko jest prawdą, choć niektóre donosy są podpisane imieniem i nazwiskiem" - odpowiedział poseł Kłopotek. "I co, ta teczuszka będzie sobie leżała?" - dziwili się żurnaliści. "Niech sobie leży" - rzekł pierwszy "hakman" kolejnej RP.
Cóż, Eugeniusz Kłopotek ma gdzieś, czy któryś z posłów PO wykorzystuje państwo dla swoich rodzinnych celów i czy łamie prawo. Ani myśli tego sprawdzać. Poseł "hakman" zna przecież PSL-wską moc hasła: "Celem władzy jest władza". Co tam dobro jakiejś Polski....