Super Express": - Czy spór między otoczeniem Andrzeja Dudy i Zbigniewem Ziobrą przypomina "szorstką przyjaźń" między prezydentem Aleksandrem Kwaśniewskim i premierem Leszkiem Millerem z początku XXI wieku?
Kazimierz Kik: - Pod pewnymi względami tak. Po pierwsze - wbrew pozorom Aleksander Kwaśniewski na lewicy znaczył mniej od Millera, prezydentem został dzięki poparciu aparatu Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Tak samo Andrzej Duda wygrał dzięki silnemu wsparciu Prawa i Sprawiedliwości, nikt nie kwestionuje przywództwa Jarosława Kaczyńskiego. Kwaśniewski w pewnym momencie postanowił wybić się "na niepodległość". Ostatnio podobne działania możemy zauważyć u Andrzeja Dudy. Jest też trzeci bardzo istotny element.
- Jaki?
- Kwaśniewski podjął działania mające na celu poszerzenie własnego obozu o liberalne centrum. Stąd na przykład w Kancelarii Prezydenta znalazła się Barbara Labuda z Unii Wolności. I właśnie o te środowiska Kwaśniewski zabiegał. Andrzej Duda również próbuje poszerzać swoje zaplecze, jednak w nieco inny sposób. Wydaje mi się, że ma świadomość, że nie jest realna współpraca z opozycją polityczną w sensie partii politycznych. Prezydent będzie natomiast starał się dotrzeć do poszczególnych grup zawodowych ponad głowami opozycji. A więc na przykład teraz może pozyskać sympatyków wśród sędziów czy szeroko rozumianym środowisku prawniczym.
- Taktyka Kwaśniewskiego w roku 2000 dała mu miażdżące zwycięstwo w wyborach prezydenckich już w pierwszej turze. Rok później SLD osiągnął rekordowy wynik w wyborach parlamentarnych. Potem "szorstka przyjaźń" doprowadziła jednak do rozłamu na lewicy i klęski, z której SLD nie pozbierał się do dziś. Czy PiS grozi podobny scenariusz?
- Myślę, że tak. Z jednej strony prezydent ma nieporównywalnie większy mandat społeczny od premiera czy lidera partii. Z drugiej jednak strony pokusa poszerzania własnego zaplecza może nie przekonać twardego elektoratu własnej partii. Prezydent Duda pozostaje człowiekiem prawicy, to prawica wyniosła go do władzy. Jest jeszcze jedna kwestia - Jarosław Kaczyński ma już 68 lat. I na zapleczu partii na razie nieśmiało, ale jednak, zaczęła się walka o schedę po nim. Wśród pretendentów bez wątpienia jest Zbigniew Ziobro, jest Jarosław Gowin, mówi się o Mateuszu Morawieckim. W tej układance jest też gdzieś prezydent Andrzej Duda. Jak się to wszystko skończy, czas pokaże.
Zobacz: Andrzej Morozowski: To jakiś układ Dudy i Gersdorf
Przeczytaj też: Tomasz Sakiewicz: Sądy czują oddech na plecach
Polecamy: Lisicki: Atak Ziobry wygląda na tuszowanie słabości