Rzecznik w rozmowie z PAP przekazał, że nowy termin, czyli 22 października o godz. 10, został ustalony z pełnomocnikiem Jarosława Kaczyńskiego, który skontaktował się z prokuraturą. W ramach prowadzonego przez Prokuraturę Okręgową w Warszawie postępowania, w lutym tego roku zarzuty przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków usłyszał były premier Mateusz Morawiecki.
Morawiecki jako szef rządu wiosną 2020 r. (w trakcie pandemii COVID-19) polecił Poczcie Polskiej działania niezbędne do przygotowania i przeprowadzenia wyborów prezydenckich, które w związku z rozprzestrzenianiem się koronawirusa miały odbyć się 10 maja 2020 r. wyłącznie w trybie korespondencyjnym. Ustawa w sprawie głosowania korespondencyjnego weszła w życie 9 maja 2020 r., natomiast Morawiecki już 16 kwietnia 2020 r. wydał dwie decyzje: Poczcie Polskiej – polecającą podjęcie działań zmierzających do organizacji wyborów prezydenckich w formie korespondencyjnej, a Państwowej Wytwórni Papierów Wartościowych – polecającą rozpoczęcie drukowania kart do głosowania i innych dokumentów niezbędnych w procesie wyborczym.
Sprawa wyborów kopertowych w 2020 roku
Jednak 7 maja Państwowa Komisja Wyborcza oświadczyła, że ustawa z kwietnia 2020 r. o szczególnych instrumentach wsparcia w związku z rozprzestrzenianiem się koronawirusa pozbawiła ją instrumentów koniecznych do wykonywania jej obowiązków, zatem głosowanie 10 maja 2020 r. nie może się odbyć.
Ostatecznie wybory odbyły się 28 czerwca (I tura), a głosowano w lokalach wyborczych. Jarosław Kaczyński był od października 2020 r. do czerwca 2022 r. wicepremierem w rządzie Morawieckiego oraz przewodniczący Komitetu Rady Ministrów do spraw Bezpieczeństwa Narodowego i spraw Obronnych.
W styczniu 2025 r. gdy do Sejmu trafił wniosek o uchylenie immunitetu Mateusza Morawieckiego, zaś Jarosław Kaczyński uznał, że zarzuty formułowane wobec byłego premiera w związku ze sprawą wyborów korespondencyjnych z 2020 r. "są absurdalne". Zapytany o swój udział w sprawie organizacji tych wyborów powiedział dziennikarzom, że "nie mógł ich zablokować", a ponadto "realizacja przepisów konstytucji zupełnie jasnych" i decyzji ówczesnej marszałek Sejmu Elżbiety Witek, która zarządziła wybory, była wymogiem konstytucyjnym i "w żadnym wypadku nie jest działalnością przestępczą".

Mateusz Morawiecki ostatecznie zrzekł się immunitetu. Prokuratorzy zarzucili mu, że jako premier przekroczył swoje uprawnienia i podjął działania bez podstawy prawnej w celu przygotowania i przeprowadzenia wyborów prezydenckich 10 maja 2020 r. w trybie wyłącznie korespondencyjnym. W lutym tego roku były premier stawił się w prokuraturze, gdzie usłyszał zarzuty, nie przyznał się do nich i odmówił składania wyjaśnień do czasu - jak wówczas powiedział - zapoznania się z aktami sprawy. Morawiecki mówił wtedy, że w trudnym czasie pandemii, trzeba było podejmować odważne decyzje, by wypełnić zapisy konstytucji i realizacja wyborów prezydenckich była jego obowiązkiem.