Joachim Brudziński: - Nie kto inny jak Jarosław Kaczyński podjął decyzję o rekomendacji dla Beaty Szydło. Po raz kolejny wychodzi na to, że prezes PiS ma niesamowity zmysł polityczny, bo odczytał oczekiwania Polaków, zanim zostało to zważone i zmierzone.
- Chce mi pan powiedzieć, że te 32,5 proc. dla Beaty Szydło to 32,5 proc. dla Jarosława Kaczyńskiego?
- Nie wiem, ile byłoby dla Jarosława Kaczyńskiego, jeśli to on byłby naszym kandydatem na premiera. Być może byłoby to 42 albo nawet 52 proc. Najważniejsze dla nas jest to, że to nasza kandydatka zdobyła największe uznanie wśród Polaków.
- Ale najważniejsza postać w PiS ma niższe poparcie niż Ewa Kopacz. Nawet ona jest lepsza od Jarosława Kaczyńskiego?
- Proszę nie żartować. Nasza kandydatka na premiera jest lepsza niż urzędująca szefowa Rady Ministrów. I to mimo że Ewa Kopacz podróżuje po całym kraju, wąchając kotlety, sprawdzając, czy piwko jest zimne i pływając nocą po Dunajcu w świetle pochodni. A to wszystko niby w ramach prac rządu. Okazuje się, że to nic nie daje, bo bardziej wiarygodna jest Beata Szydło.
- Nie martwi jednak pana to, że już nie tylko przeciwnicy Jarosława Kaczyńskiego wysyłają go na emeryturę, ale także zwykli Polacy?
- Kandydatem PiS i Jarosława Kaczyńskiego na premiera jest Beata Szydło. Gdyby prezes PiS miałby teraz z nią konkurować, to byłoby to zupełnie bez sensu. Powtórzmy, że ten sondaż pokazuje, iż Polacy uznali za bardzo dobry pomysł, by o fotel premiera ubiegała się Beata Szydło. Doszukiwanie się drugiego dna jest bezcelowe.
- Podkreślacie w PiS, że Jarosław Kaczyński to najwybitniejszy polityk III RP...
- Bo tak jest...
- Tylko Polacy jakoś nie podzielają waszego dobrego zdania o prezesie i swoje polityczne namiętności kierują pod adresem innych.
- To dorabianie tezy do zupełnie nieprawdziwych zjawisk. To nie kto inny rekomendował najpierw Andrzeja Dudę, a teraz Beatę Szydło. To on doprowadził do zjednoczenia prawicy. Odwrócę sytuację - czy w ogóle wyobraża pan sobie Beatę Szydło w polityce bez Jarosława Kaczyńskiego? Oczywiście nie.
- Deprecjonuje pan Beatę Szydło. Miło jej raczej nie będzie.
- Stwierdzam fakt. Sama Beata Szydło ma świadomość, że jest częścią szerokiej drużyny, którą stworzył Jarosław Kaczyński. Nie byłoby PiS, nie byłoby sukcesu Andrzeja Dudy, nie byłoby tak dobrego wyniku Beaty Szydło w sondażach, gdyby nie myśl i kunszt polityczny Jarosława Kaczyńskiego. Ten sondaż to kolejny dowód, że prezes PiS miał rację.
- Jest pan blisko Jarosława Kaczyńskiego. Czuje pan w nim gorycz, że ludzie pokochali innych niż on polityków? Że to nie z nim wiążą polityczne nadzieje?
- Niedawno towarzyszyłem Jarosławowi Kaczyńskiemu w podróży po Beskidzie Sądeckim i mogę pana zapewnić, że ludzie, których spotykaliśmy na szlaku, ciepło się do niego odnosili. Mówienie o złych emocjach jest zupełnie od rzeczy.
- Od niedawna obserwujemy zmierzch bogów. Na polityczną emeryturę udaje się wielu budowniczych III RP. Czy nie przyszła pora, żeby i Jarosław Kaczyński do nich dołączył?
- Jarosław Kaczyński jest wysyłany na emeryturę od początku lat 90. Już jako 40-letni polityk był nazywany politykiem wypalonym. Dziś do tych propozycji, by znalazł się poza polityką, podchodzi z takim samym dystansem i humorem jak na początku lat 90.
- Jak rozumiem Jarosław Kaczyński będzie w polityce do końca świata i o jeden dzień dłużej?
- Jarosław Kaczyński sam podejmie decyzję, kiedy z aktywnej polityki się wycofa. Mogę zapewnić, że przed nim jeszcze długie lata aktywności. To niewątpliwie spędza sen z powiek pani premier Kopacz i jej doradcom wizerunkowym, którzy są przez Jarosława Kaczyńskiego rozgrywani jak dzieci.
- Jarosław Kaczyński jak Mick Jagger polskiej polityki, który nie może przestać?
- Dziś jest on gwarantem Zjednoczonej Prawicy. Jest dla całego obozu patriotycznej prawicy wartością, bez której ten projekt rozsypałby się jak domek z kart.
Zobacz: Marek Król: Striptiz troski