Jesteśmy bezpieczniejsi

2009-03-12 8:00

Dziś mija 10 lat od wstąpienia Polski do NATO. Z decyzją sprzed dekady wiązały się nasze olbrzymie nadzieje, ale i wątpliwości.

Mieliśmy nadzieje na nowoczesną armię, na świetnie wyposażonych i wyszkolonych żołnierzy, na kadrę oficerską na światowym poziomie i na broń będącą szczytem osiągnięć przemysłu zbrojeniowego. Chcieliśmy też absolutnie cywilnej kontroli nad armią. W dużej części udało się. Śmiejemy się co prawda z naszych amerykańskich samolotów, które czasem zachowują się jak złom, z podejrzliwością patrzymy na lekko przestarzałe czołgi, które prawie rozdają nam zachodni sojusznicy, ale mamy na pewno nowoczesne procedury, coraz lepiej wyszkolonych i wyposażonych żołnierzy. Mamy też pełną cywilną kontrolę nad armią.

Wątpliwości sprzed lat prawie się rozwiały. Skupiały się głównie na pytaniu: po co nam przynależność do NATO? Co nam praktycznie da? Przypomnijmy, że Sojusz Północnoatlantycki powstał ze strachu przed ZSRR, a 10 lat temu tego imperium zła nie było na mapach. Nie wstąpiliśmy jednak do Sojuszu na złość Rosji. Wstąpiliśmy, bo chcieliśmy czuć się bezpieczniej, bo chcieliśmy, żeby polski żołnierz pomagał w takich miejscach tego globu, w których życie cywilów jest zagrożone. I to się udaje.