Sławomir Jastrzębowski

i

Autor: Marcin Smulczyński

Jastrzębowski komentuje zatrzymanie opozycjonisty: Prawie męczennik Frasyniuk. Prawie robi różnicę

2018-02-14 20:57

W niniejszej sprawie wersje są dwie. Wersja pierwsza: szlachetny, niezłomny, buntownik opozycjonista Władysław Frasyniuk, ryzykując wiele, walcząc o lepszy świat, poszarpał policjanta będącego na usługach Kaczystowskiego reżimu i naopowiadał policjantowi rzeczy przykrych. Mściwy, brutalny reżim, mszcząc się na niezłomnym Władysławie, rano o godzinie szóstej wywlekł go z domu w kajdankach. Hańba, hańba, po trzykroć hańba.

Wersja druga: obywatel Frasyniuk, protestując przeciwko demokratycznie wybranym władzom, zachowywał się jak to on, czyli lekki furiat. Przy okazji popełnił przestępstwo naruszenia nietykalności cielesnej funkcjonariusza państwowego na służbie. Następnie tenże zasłużony obywatel wykazał się lekceważeniem obowiązującego prawa i nie zgłaszał się na wezwania prokuratury. W związku z czym państwo musiało doprowadzić go do prokuratury w kajdankach, bo takie są procedury, a następnie po kilkudziesięciu minutach, po postawieniu zarzutów - wypuściło go to państwo na wolność. Obywatel Frasyniuk za popełnione przestępstwo odpowiadać będzie z wolnej stopy. Koniec wersji.

I teraz najważniejsze. W zasadzie, niestety, wyłącznie od preferencji politycznych zależeć będzie, kto jaką będzie nagłaśniać wersję. Niechętni PiS-owi przyjmą wersję pierwszą, akcentując opozycyjną przeszłość Władysława Frasyniuka i jego zasługi dla Solidarności. Niechętni opozycji przyjmować będą wersję drugą, akcentując, że warchoł, watażka, a policjantów to się jednak nie szarpie w demokratycznym kraju, i że w demokratycznym kraju spory rozstrzygane są przy urnie. Tymczasem sprawa jest prosta. Frasyniuk wiedział, że szarpiąc policjanta, popełnia przestępstwo. Doskonale zdawał sobie sprawę, że niestawianie się na przesłuchanie w charakterze podejrzanego może się skończyć doprowadzeniem w kajdankach. Świadomie i rozmyślnie gra kartą prawie męczennika, którego rzekomy reżim prześladuje. Zdawał sobie sprawę, że media nieprzychylne PiS-owi przekażą informację: "prześladują prawie jak u Putina". Doskonale zdawał sobie też sprawę z pułapki, którą przemyślnie zastawił, bo albo będzie prawie męczennikiem nękanym przez dyktaturę, albo pokaże, że państwo się go boi, i że on Frasyniuk może grać państwu na nosie. Zakończę krótko: prawo ma być jednakowe dla wszystkich, a państwo ma być silne. Tyle.

Zobacz także: Komentarze po zatrzymaniu Władysław Frasyniuka