Sławomir Jastrzębowski: Jaruzelski na cmentarzu żołnierzy radzieckich. To najsensowniejsze

2014-05-17 4:00

Kwestia pochówku Jaruzelskiego staje się za sprawą wielu publicystów i weteranów sprawą żywo dyskutowaną, sprawą ważną. Po śmierci komunistycznego zbrodniarza, który - z powodu głupoty i krótkowzroczności wielu Polaków - był też prezydentem wolnej Polski, trzeba będzie przecież gdzieś pochować.

Zapewne znajdzie się ktoś, kto będzie chciał z własnej woli uczestniczyć w takim pogrzebie. Wyobrazić sobie można, że niejeden polityk już teraz kalkuluje, co zrobić - czy iść na taki pogrzeb, czy nie iść. Czy to się jego wyborcom spodoba, czy wręcz przeciwnie? O ile na warszawskie Powązki można byłoby jeszcze iść, to na jakąś podrzędną nekropolię już niekoniecznie.

Zobacz też: Sławomir Jastrzębowski: Żądam tolerancji dla mojego głębokiego niesmaku

Pogrzeb na Powązkach człowieka, który wysługiwał się za życia Sowietom dla własnej kariery, byłby oczywiście gigantycznym skandalem i zapewne zakończyłby się wielką awanturą. Z całą pewnością protestujących wobec takiego pohańbienia Powązek byłoby wielu. Oto z honorami, na honorowym miejscu miałby być pochowany ktoś, kto w zasadzie honoru sam dobrowolnie się wyrzekł, chodząc przez dziesięciolecia na smyczy Sowietów. Sprawa nie do wyobrażenia dla Polaków, którzy wolność uznają od zawsze za jedną z najważniejszych wartości w życiu.

Czytaj również: Sławomir Jastrzębowski: Tuskowi oczko się zakleiło na prekursora w paskudzie

Pytanie jednak wisi cały czas w powietrzu: co zrobić z ciałem komunistycznego zbrodniarza, który wprowadził stan wojenny, który jest odpowiedzialny co najmniej moralnie za śmierć i cierpienie wielu Polaków? Wydaje się, że jest rozwiązanie. Na terenie Polski nie brak cmentarzy żołnierzy radzieckich i to zdaje się najlepsze miejsce na złożenie ciała Jaruzelskiego. Ceremonia powinna być smutna i pozbawiona rozgłosu. A polskie państwo, a wolna Polska, którą mamy dzięki krwi przelanej przez tych, których Jaruzelski nienawidził, nie powinna mieć z nią nic wspólnego.

Wiadomości se.pl na Facebooku