Przypomnijmy: śledztwo w tej sprawie rozpoczęło się w 2013 r. Na aferę natrafiono zupełnym przypadkiem, podsłuchując rozmowy podkarpackich polityków, w tym Jana Burego. W trakcie rozmów prowadzonych między Burym a Kwiatkowskim odkryto, że panowie między sobą ustalają, kogo zatrudnić na stanowiskach w delegaturach NIK i jak ma wyglądać konkurs. Według prokuratury apelacyjnej w Katowicach, która prowadzi śledztwo, od chwili wyboru Kwiatkowskiego na prezesa Izby najbardziej chciał na tym skorzystać Jan Bury. Super Express pisał o sprawie tu: Jan Bury o szefie NIK-u: Kwiatkowski to d***. Krzysztof Kwiatkowski wystąpił już do Sejmu w sprawie uchylenia immunitetu i wycofał się z działań w NIK. Natomiast Jan Bury cały czas czeka na wniosek prokuratury w tej sprawie. Polityk, który był gościem Bogdana Rymanowskiego w TVN 24 stwierdził, że nie ma sobie nic do zarzucenia. - Ja bardzo wielu dobrych, kompetentnych ludzi w różnych miejscach proponowałem i będę proponował, bo w Polsce potrzeba dobrych ludzi i kompetentnych, ale nie wywierałem wpływów na nikogo - powiedział Jan Bury. Polityk PSL odniósł się również do działań CBA. - Dzisiaj Polska jest państwem na podsłuchu. Zaczynamy żyć, jak w matriksie - stwierdził parlamentarzysta. Jan Bury, broni się, że afera jest atakiem CBA na jego osobę. W ostatni weekend kierownictwo PSL z Januszem Piechocińskim na czele dało mu tydzień na wyjaśnienie wszystkich zarzutów.
Jan Bury o doniesieniach w sprawie afery w NIK: Polska jest krajem na podsłuchu
2015-09-01
17:57
Jan Bury w programie Jeden na Jeden na antenie TVN 24 odniósł się do ostatnich publikacji związanych z aferą w NIK. - Dzisiaj Polska jest państwem na podsłuchu. Zaczynamy żyć, jak w matriksie - powiedział polityk Polskiego Stronnictwa Ludowego. Jan Bury stwierdził również, że decyzję o tym, czy wystartuje w wyborach podejmie po rozmowach z szefami swej partii.