Śledztwo w tej sprawie rozpoczęło się w 2013 r. Na aferę natrafiono zupełnym przypadkiem, podsłuchując rozmowy podkarpackich polityków, w tym Jana Burego. W trakcie rozmów prowadzonych między Burym a Kwiatkowskim odkryto, że panowie między sobą ustalają, kogo zatrudnić na stanowiskach w delegaturach NIK i jak ma wyglądać konkurs. Według prokuratury apelacyjnej w Katowicach, która prowadzi śledztwo, od chwili wyboru Kwiatkowskiego na prezesa Izby najbardziej chciał na tym skorzystać Jan Bury. - Liczył, że dzięki znajomościom z Kwiatkowskim, a także dzięki temu, że PSL poparł go przy wyborze na szefa NIK, będzie mógł wstawiać swoich ludzi do Izby - mówi nam jeden ze śledczych znających kulisy sprawy.
Zobacz: NOWY SONDAŻ: PiS rządzi SAM. Kukiz poza Sejmem
Przykład? Jak opisuje "Gazeta Wyborcza", Bury wpływał na wybór wicedyrektora rzeszowskiej delegatury NIK. Miał wskazać Kwiatkowskiemu i wiceszefowi Izby Marianowi Cichoszowi (61 l.) kandydaturę Pawła Adamskiego, który w latach 90. był asystentem Burego. W połowie września 2013?r. Kwiatkowski mówił do polityka PSL: "I ty szykuj sobie kandydata na wicedyrektora".
Kiedy konkurs wygrał Adamski, Bury SMS-ował do prezesa NIK: "Panie prezesie, jak donoszą, zadanie wykonane".
Co ciekawe, szef klubu PSL instruował swoich ludzi w NIK, żeby nie odpuszczali Kwiatkowskiemu i pilnowali jego decyzji. Tak było w rozmowie z wiceszefem NIK Marianem Cichoszem, który objął stanowisko dzięki rekomendacji PSL. - Głosy nasze miał, wiesz, kur. bo jak se od początku pozwolisz na to, że będziesz tylko ozdobnikiem (.) to będzie traktował cię jak ozdobnik (.) Pamiętaj, Krzysio Kwiatkowski jest d.. żebyś wiedział, on jest d. (.) On tak jak mówisz, potrzebuje takiego dociśnięcia kolanem - mówił Bury.
Politykowi PSL śledczy chcą postawić trzy zarzuty. Kwiatkowskiemu cztery. Prezes NIK po ujawnieniu afery przekazał kierowanie Izbą swoim zastępcom i złożył wniosek o uchylenie immunitetu. Z kolei Bury, który bronił się, że afera jest atakiem CBA na jego osobę, immunitetu poselskiego na razie się nie zrzekł. W ostatni weekend kierownictwo PSL z Januszem Piechocińskim na czele dało mu tydzień na wyjaśnienie wszystkich zarzutów.